wtorek, 7 kwietnia 2020

"Kratki się pani odbiły" Jacek Galiński | Wyd. W.A.B.


Po raz kolejny Zofia Wilkońska zawojuje światem. Tym razem jej przygoda zacznie się w więzieniu dla kobiet. Zdawałoby się, że takie miejsce potrafi złamać nawet najsilniejszy charakter i biedna pani Zofia nie podoła wyzwaniu… Cóż… ktoś tu chyba jeszcze nie wie, jak niebezpieczne mogą być na pozór niegroźne, ale jakże szalone emerytki.

Trzecia część historii o najsłynniejszej książkowej staruszce w końcu za mną. Co mogę powiedzieć o interesującej pozycji, jaką jest niechybnie książka pt.: „Kratki się pani odbiły”? Chyba przede wszystkim to, że Zofia Wilkońska znów zaskakuje czytelników swoim ciętym językiem, niecodziennym rozumowaniem, a także charakterystyczną „Zofiową upierdliwością”. Po raz kolejny poznajemy ją od tej „najgorszej”, a zarazem tej najbardziej pożądanej przez nas strony. Zdecydowanie bowiem tylko sławetna Zofia Wilkońska potrafi sprawić, że wszystkie negatywne, znienawidzone przez czytelników cechy, nieoczekiwanie stają się tymi najbardziej przezeń pożądanymi.

Zacznijmy może od bohaterów, bo ci są zdecydowanie najmocniejszą stroną książki. Jeśli o nich chodzi, przyznaję, że Jacek Galiński jak zwykle trzyma poziom. Znów na pierwszy plan wysuwa się nasza protagonistka, Zofia, którą w tej części możemy poznać również jako „Grażynkę” (tak bowiem nazywają ją koleżanki z celi). Starsza pani jak zawsze jest w swoim ognistym żywiole. Nie przebiera w słowach, jest przy tym tak inteligentna, że potrafi wywieźć w pole każdego, kto stanie na jej drodze. Jak zwykle jest niesamowicie irytująca i nie boi się wyrażać własnego zdania. Co jak co, ale nie ma na ziemi tak wytrwałego człowieka, który zdołałby ulec jej… cóż, jakże specyficznemu urokowi osobistemu. W końcu, który mężczyzna nie padłby na kolana przed zrzędliwą, roszczeniową starszą panią? Która kobieta nie zazdrościłaby jej figury, wątpliwie młodzieńczego wigoru, czy chociażby pokręconego podejścia do życia, który sprawia, że połowa, jeśli nie większość ludzi na ziemi ma ją ochotę udusić?

Nie ukrywam, że naprawdę lubię tę bohaterkę. Wydaje mi się nawet, że nieco „dojrzała” w miarę kolejnych części serii. Choć jej charakter się nie zmienia, tym razem jest nam pokazana jako osoba, która dostrzega mankamenty źle funkcjonującego społeczeństwa i trafnie je podsumowuje. Mnie osobiście bardzo spodobał się pewien dość mocny fragment o niesprawiedliwości i ocenianiu ludzi przez pryzmat tego, co zrobili. Przecież z reguły nikt nie pyta sprawcy, czy przypadkiem nie było kogoś, kto doprowadził go do ostateczności. Czy decydując się na taki, a nie inny krok, nie próbował po prostu ocalić samego siebie...

Jakkolwiek podobają mi się niektóre spostrzeżenia protagonistki, tak do innych mam niestety parę zastrzeżeń. Przede wszystkim odniosłam wrażenie, że „Kratki się pani odbiły” na siłę próbuje poruszyć każdy z możliwych tematów tabu. Rozumiem podobny zabieg z racji, że główna bohaterka trafiła do więzienia, gdzie ma miejsce wiele problematycznych sytuacji, ale w tej historii czułam wręcz przesyt kontrowersji. Osobiście nie sprawia mi żadnego kłopotu czytanie o poważnych, trudnych tematach, niemniej jednak nie przepadam za sytuacją, kiedy owe tematy zostają sprowadzone do słownych, czy sytuacyjnych żartów. Nawet jeśli autor opisał w swojej książce niektóre sceny w dobrej wierze – chociażby po to, aby zwrócić uwagę czytelników na niektóre problemy, czy tragedie – czułam lekki niesmak. Niektóre tematy są zbyt delikatne, a w wielu przypadkach także bolesne, aby mówić o nich w prześmiewczy sposób. Nawet jeśli książka jest komedią, a główna bohaterka konkretna do tego stopnia, że żadne kontrowersje jej niestraszne.

Co do samego motywu więzienia i osadzeniu fabuły w tak… niecodziennym miejscu, muszę przyznać, że pojawiło się kilka interesujących scen. Nie ukrywam, że podobnie jak w poprzednich częściach serii, to Zofia Wilkońska wiedzie prym, co sprawia, że sama fabuła szybko staje się swego rodzaju wątkiem pobocznym, tłem dla poszczególnych zabawnych wpadek, potyczek, a także gagów. Czy uważam to za minus książki? Raczej nie. Jakkolwiek w przypadku innej pozycji z pewnością rzucałoby mi się to w oczy i uznałabym to za ogromną wadę, tak Jacek Galiński zdążył mnie już przyzwyczaić do swojego oryginalnego, skoncentrowanego na dialogach stylu. Każdy autor ma konkretny zamysł na historię i sposób, w jaki pragnie ją przekazać. Niemniej jednak ostrzegam, że akurat „Kratki się pani odbiły” jest pod tym względem najbardziej „odwrócona” literacko, bo z jednej strony uboga w opisy, a z drugiej bogata w cięte, mocne dialogi.

Podsumowując: książka nie odbiega jakościowo od pozostałych części, choć osobiście ze wszystkich trzech, wciąż najbardziej lubię tę pierwszą. Zofia nadal zaskakuje, historia nadal jest pokręcona i opiewa w szalone zwroty akcji. To jedna z tych pozycji literackich, przy których naprawdę ciężko się nudzić.

Dziękuję wydawnictwu za możliwość zapoznania się z książką.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz