Będę szczera. Trudno mi będzie zachować obiektywność przy pisaniu tej recenzji zważywszy, że na trzeci tom serii Cedrica Sire czekałam od… bardzo dawna, śmiem twierdzić, że od czasów premiery drugiego tomu. Już wtedy wiedziałam, że zdecydowanie będę musiała sięgnąć po trzecią część historii o Evie Svärcie, białowłosej policjantce o czerwonych oczach, która na co dzień ściera się z najgroźniejszymi przestępcami i walczy z własnymi demonami przeszłości. Teraz, już po lekturze, mogę wam powiedzieć, co myślę o „Śmierci w głowie”.
Jak zawsze zacznijmy od zarysowania opisu książki. W Paryżu pod osłoną nocy pewien ośmioletni chłopiec zostaje poddany brutalnym egzorcyzmom. Dziecko umiera, a choć sprawa wydaje się oczywista – nieumyślne spowodowanie zabójstwa – komendant Eva Svärta rozpoczyna śledztwo. Koledzy patrzą na to z lekkimi wątpliwościami, białowłosa kobieta jest bowiem w czwartym miesiącu ciąży. I może nawet policjantka by się z tego cieszyła, gdyby nie fakt, że podejmując się rozwiązania sprawy zamordowanego chłopca, zwraca na siebie uwagę niebezpiecznego mordercy.
Eva i jej partner, Alexandre, są zmuszeni uciekać. Poszukują ich zarówno psychopatyczny zabójca, jak i policja. Sytuacja pary z każdą minutą staje się coraz gorsza...
Nie czytam zbyt wielu kryminałów, ani thrillerów, ale jeśli już na jakiś trafiam, zawsze okazuje się wyjątkowo interesujący (wierzę, że nie ma to związku z moim nieobyciem w gatunku). Traf chce, że zwykle w moich rękach pojawiają się książki, które w ten czy inny sposób zahaczają o wątek paranormalny. Seria o Evie Svarcie nie jest wyjątkiem. Mamy tutaj połączenie kryminału, sensacji i thrilleru, które dodatkowo zostają okraszone wątkami romantycznym i paranormalnym. I to działa. Czytelnik dostaje to, czego poszukuje, sięgając po tego typu książki. Autor jak na tacy podaje mu nie tylko intrygującą, mroczną i krwawą fabułę, ale również oryginalnych bohaterów. Protagonistka, Eva Svärta, to charakterna kobieta, której cechami szczególnymi są jej białe włosy, czerwone oczy i talent do rozwiązywania trudnych spraw. Alexandre, jej partner, to umięśniony, pokryty bliznami mężczyzna, który nie przebiera w środkach, ale jeśli trzeba, potrafi być niezwykle opiekuńczy i lojalny. Jeśli o mnie chodzi, nie mam nic do zarzucenia tym bohaterom. No, może jedynie Evie, która z powodu ciąży traci nieco na typowej dla siebie zuchwałości i częściej narzeka. Jestem jej to jednak w stanie wybaczyć, biorąc pod uwagę, że „stan błogosławiony” nie wpływa na nią zbyt pozytywnie. Jeśli zaś chodzi o Alexandre, uwielbiam go od początku do końca. Wspominałam o tym przy okazji premiery drugiego tomu i teraz zamierzam po raz kolejny. Jeśli miałabym wybrać ulubionego bohatera książek Sire, bez namysłu wskazałabym właśnie tego potężnego, a zarazem poczciwego mężczyznę.
Mało brakowało, a rozpisałabym się o Alexandre i zapomniała wspomnieć o antagoniście, bohaterze, któremu, jakby nie patrzeć, książka zawdzięcza swój tytuł. Nie będę zdradzać zbyt wiele. Napiszę tylko, że podobnie jak reszta postaci, jest naprawdę przemyślaną, intrygującą postacią. Myślę, że to jedna z tych rzeczy, które sprawiają, że tak lubię książki Cedrica Sire. Autor opowiada historię z kilku perspektyw, w tym także i z perspektywy przeciwnika głównych bohaterów. Czytelnik może dzięki temu poznać motywacje antagonisty, „wejść w jego buty”. Osobiście uwielbiam tego typu zabiegi, odkrywanie tej „mrocznej” strony medalu. W końcu zawsze jest jakiś powód, wytłumaczenie, dlaczego ktoś zachowuje się w taki, a nie inny sposób.
Jeśli chodzi o fabułę, czy język książki, nie mam zastrzeżeń. Autor ma talent, jeśli chodzi o tworzenie sytuacji, z których pozornie nie ma wyjścia. Nie obawia się przy tym opisywać brutalnych scen, ani, co uznaje za największy plus, „usuwać ze sceny” bohaterów, z którymi czytelnik zdążył się już wcześniej zżyć. Sprawia to, że odbiorca nie ma pojęcia, czy postać, którą polubił, za chwilę nie zostanie ranna, albo nie straci życia. Co za tym idzie, trwa w ciągłym napięciu, chcąc jak najszybciej dotrzeć do finału. Dowiedzieć się, kto wyjdzie cało z misternej sieci intryg, którą pisarz plecie z największą starannością. Nie skłamię, pisząc, że „Śmierć w głowie” to książka, w której akcja pędzi jak szalona. Sire nie daje czytelnikowi choćby sekundy na nabranie oddechu, na uspokojenie zbyt szybko bijącego serca. Ciągle coś się dzieje, ciągle pojawiają się nowe poszlaki, ciała i oskarżenia. Ciągle istnieje ryzyko, że pojawi się kolejna ofiara. I jak tu odłożyć taką książkę?
Podsumowanie: „Śmierć w głowie” bardzo mi się podobała. Gdybym miała się do czegokolwiek przyczepić to do czcionki, jaką znajdziemy w książce. Jest tak mała, że przez pierwsze kilkadziesiąt stron walczyłam ze sobą, aby nie robić ciągłych „przerw” od czytania. Jakkolwiek z czasem przyzwyczaiłam się do niewielkiego tekstu, nie ukrywam, że ucieszyłam się, kiedy w końcu dobrnęłam do końca historii Evy i Alexandre i moje oczy mogły w końcu odetchnąć. Jeśli jednak, dosłownie i w przenośni, przymniemy oko na ten drobny szczegół, okaże się, że ciężko tej książce cokolwiek zarzucić. Cedric Sire stworzył intrygującą, trzymającą w napięciu serię, od której trudno się oderwać. Jeśli szukacie krwawych, piekielnie dobrych książek, zdecydowanie powinniście zainteresować się twórczością tego pisarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz