Chyba
jeszcze nigdy żadna książka z pogranicza erotyku i kryminału nie
wzbudziła we mnie równie sprzecznych emocji. „Pokaż mi” to
szokująca, wbijająca w fotel, a przede wszystkim bardzo dobrze
napisana pozycja, którą nie łatwo będzie mi opisać w kilku
słowach. Marcel Moss zwraca w niej bowiem uwagę na problemy, z
którymi spotyka się wielu z nas. Mam tu na myśli niejakie
„znudzenie stabilizacją”. Większość ludzi szybko przestaje
doceniać to, co ma. Z czasem każdy zaczyna utwierdzać samego
siebie w przekonaniu, że zasługuje na więcej. Zasługuje bardziej.
Wmawia sobie, że jeśli nie zaryzykuje, nigdy nie będzie
usatysfakcjonowany. Zapomina tylko o tym, że każda decyzja niesie
za sobą długofalowe konsekwencje.
„Łukasz
nie należy do najszczęśliwszych mężczyzn na ziemi. Nie dość,
że zmaga się z problemami w pracy, to jeszcze zaczyna zauważać,
że nie jest szczęśliwy w swoim poukładanym, wieloletnim związku.
Kiedy któregoś dnia jego przyjaciel sugeruje, aby zainstalował
aplikację randkową zwaną „Pokaż mi”, Łukasz postanawia
zaryzykować. Nawiązuje tym samym rozmowę z tajemniczą Królową,
która zaczyna wymyślać dla niego coraz to trudniejsze, erotyczne
wyzwania.”
Nie
często sięgam po erotyki. Nie mam problemu z tym gatunkiem, z
reguły jednak, kiedy
mam możliwość sięgnięcia po jakąś książkę, decyduję się
raczej na fantastykę lub obyczajówkę. Tym bardziej cieszę się,
więc kiedy trafiają do mnie książki o tematyce, po którą nie
sięgam, a które powodują, że po lekturze mam ochotę przerzucić
się na ich gatunek. Które sprawiają mi przyjemność, wciągają
mnie, szokują. Taka właśnie jest historia opowiedziana przez
autora „Pokaż mi”.
Co
mogę napisać? Marcel Moss stworzył książkę, od której nie
mogłam się oderwać. Pierwsze dwadzieścia stron sprawiło mi sporą
trudność z racji mocnego początku, ale później historia zwolniła
i zaintrygowała mnie do tego stopnia, że pochłonęłam ją w kilka
dni. Autor
zręcznie porusza się wśród poszczególnych wątków i manipuluje
czytelnikiem, pozwalając mu sądzić, że ten wie, jak zakończy się
opowieść. Prawda
jest jednak
taka, że odbiorca nie ma pojęcia, w co się wpakował. Finał
„Pokaż mi” zaskakuje do tego stopnia, że choć sama miałam
pewne podejrzenia co do zakończenia, i tak zostałam ostatecznie
wprawiona w szczere osłupienie. Nie tego się spodziewałam. Czy
oznacza
to więc, że się zawiodłam?
Bynajmniej!
Książka
jest napisana przystępnym językiem. Osobiście dodałabym więcej
opisów i zrezygnowała z niektórych dialogów, ale summa summarum,
nie uważam, aby „Pokaż mi” w swojej finalnej formie czytało
się szczególnie nieprzyjemnie. Widać, że nie jest to pierwsza
książka autora i ten doskonale wie, co chciałby przekazać swojemu
czytelnikowi. Historia zmierza w konkretnym kierunku. Jedynie wątek
kryminalny był według mnie nieco zbyt drugoplanowy. Zaintrygował
mnie, aczkolwiek było to spowodowane przede wszystkim ciekawością,
kto popełnił zbrodnię, a nie samym faktem, że takowa miała
miejsce. Niemniej jednak ona również wpasowała się w opowiadaną
historię, niosąc za sobą dodatkowy przekaz.
Jeśli
chodzi o bohaterów, mam mieszane uczucia. Mieszane o dziwo w tym
pozytywnym sensie, bo są to postaci, które zostały na tyle dobrze
wykreowane, że autentycznie czułam do niektórych z nich niechęć.
W szczególności miałam za złe głównemu bohaterowi, Łukaszowi,
który mając w życiu wszystko, co najlepsze, wciąż nie był
usatysfakcjonowany kierunkiem, w jakim zmierzał (w kolejnych
zdaniach pojawiają
się informacje, które można uznać za
lekkie spoilery). Znalazł kochającą narzeczoną, mimo to wydawało
mu się, że jego związek przeżywa kryzys, bo jest zbyt stabilny.
Miał dobrze płatną, satysfakcjonującą pracę, dziewczynę, która
przychyliłaby mu nieba i
własne mieszkanie, a jednak postanowił wdać się w romans, a potem
zaczął fantazjować o rozmawiającej z nim na chacie Królowej.
Tłumaczył
się przy tym bez przerwy brakiem adrenaliny, nudą, która nie
pozwalała mu cieszyć się z tego, co osiągnął. Było
to dla mnie tym bardziej frustrujące, że wciąż okłamywał nie
tylko swoją narzeczoną, ale i samego siebie. Wciąż próbował się
usprawiedliwiać. Bez
przerwy wmawiał sobie, że nic, co dzieje się w jego życiu, nie
jest wyłącznie jego winą. Z czasem zaczął nadużywać określeń
typu: „należy mi się” albo „ mnie przecież zależy
bardziej”. Jakkolwiek
początkowo uważałam go za pozytywnego bohatera, Łukasz szybko
stał się w moich oczach kimś, kto poniekąd zasłużył na to, co
go spotkało.
Jeśli
chodzi o resztę bohaterów, byli w porządku. W szczególności
spodobały mi się rozdziały opisywane z perspektywy pewnego
„dziecka”, o którym nie mogę zbyt wiele napisać, aby nie
zepsuć nikomu przyjemności z czytania i poznawania tej historii.
Warto jednak wspomnieć, że te wywarły na mnie duże wrażenie, bo
sprawiły, że finał „Pokaż mi” odebrałam zupełnie inaczej,
niż jakbym miała kończyć czytać książkę bez poznania
przeszłości pewnej postaci. Przez
dała długość trwania opowieści, próbowałam zgadywać, kim jest
ów
tajemniczy chłopiec. Czy mi się to udało? Przyznaję, że nie. To
także uważam za ogromny plus „Pokaż mi”. Rzadko kiedy zdarza
się, abym nie potrafiła przewidzieć zakończenia danej książki.
Tej
się to udało.
Jak
już wspominałam, ta
książka w ciekawy sposób pokazuje, że często wielu z nas nie
docenia tego, co już posiada. Wciąż chcemy więcej, wciąż
potrzebujemy czegoś nowego. Gdzie
jednak szukać tego tajemniczego „czegoś”? Na myśl wielu z nas
przyjdzie od razu internet. I właśnie w tym miejscu dochodzimy do
tego, co w tak dosadny sposób uświadamia nam Marcel Moss. W
internecie nic nigdy nie ginie. Wielu z nas zakłada, że jest to
miejsce, w którym pozostajemy anonimowi, w którym możemy pisać,
co chcemy, a także dzielić się swoją prywatnością bez obawy, że
tego pożałujemy. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie
inna, brutalna. Zawsze zostawimy po sobie ślad, a to, co zrobimy,
będzie się wiązało z poważnymi konsekwencjami. Za naiwność
zawsze będziemy musieli płacić wysoką cenę.
Choćbyśmy
uważali to za nie wiadomo jak niesprawiedliwe.
Podsumowując:
Naprawdę polecam tę książkę. Mimo iż „Pokaż mi” to
połączenie thrilleru i erotyku, myślę, że zdoła otworzyć oczy
niektórym odbiorcom. To wciągająca, przemyślana historia, która
zwraca uwagę na poważny problem bagatelizowania zagrożenia.
Ryzyka, jakie niesie za sobą nieostrożne dzielenie się swoją
prywatnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz