Miałam
spore oczekiwania, jeśli chodzi o tę konkretną książkę.
Liczyłam na wciągającą fabułę, ciekawe i zaskakujące zwroty
akcji, a także bohaterów, z którymi będę mogła sympatyzować.
Miałam nadzieję, że John Grisham wzbudzi we mnie tak duże
zainteresowanie, że nie będę potrafiła odłożyć „Dnia
rozrachunku”, póki nie dowiem się, jakie jest jego zakończenie.
Czy autorowi się to udało? Cóż... Poniekąd.
„1946
rok, Clanton w stanie Missisipi. Pete Banning, głowa szanowanej
rodziny, chrześcijanin, a przede wszystkim ceniony obywatel miasta i
odznaczony bohater II wojny światowej przybywa pewnego dnia do
miasta i… z premedytacją zabija lokalnego pastora, Dextera Bella.
Nikt nie wie, dlaczego to zrobił. Jedynym komentarzem Pete’a
Banninga na pytania szeryfa i prawników jest to, że nie ma nic do
powiedzenia. Nie zamierza dzielić się bowiem swoim motywem ani z
sędzią, ani z ławą przysięgłych, ani nawet z najbliższą
rodziną. Jest gotowy umrzeć, byle tylko zabrać swoją przeszłość
do grobu”
Przyznaję,
że „Dzień rozrachunku” przekonał mnie do siebie intrygującym
opisem z tyłu okładki. Byłam ciekawa, jakie wydarzenia wpłynęły
na głównego bohatera do tego stopnia, że był skłonny ot tak, w
biały dzień zamordować drugiego, na pozór dobrego człowieka.
Zaintrygowało mnie to tym bardziej, że nie chciał wyjawić swoich
motywów nawet wtedy, gdy zaczęła grozić mu kara śmierci. Jak
dużą tajemnicę skrywał, że był gotowy za nią umrzeć? Co
takiego chciał ukryć przed światem i bliskimi?
Książka
jest z całą pewnością intrygująca. John Grisham zasługuje na
uznanie, zwłaszcza jeśli chodzi o poruszenie wątku drogi prawnej,
jaką musieli przebyć obrońcy głównego bohatera. Jako że
historia zaczyna się w momencie popełnienia zbrodni przez Pete’a
Banninga, główną osią fabularną książki stają się rozprawy
sądowe i walka o to, która ze stron konfliktu ma rację. Autor
poddaje tym samym swoich czytelników trudnej próbie. Z jednej
strony mamy bowiem naszego głównego bohatera – byłego,
szanowanego żołnierza, którego motywy nie są nam znane – z
drugiej pastora, o którym nie wiemy zbyt wiele, ale zdajemy sobie
sprawę, że według mieszkańców Clanton nie powinien zginąć. Nie
wiemy, czy powinniśmy czekać na rozwiązanie zagadki i liczyć, że
protagonista miał dobry powód, by zabić, czy od razu stanąć po
stronie prawa. Czy mając do czynienia z bohaterem, który walczył w
obronie tak wielu ludzi, możemy inaczej patrzeć na to, co zrobił?
Czy możemy go usprawiedliwiać? Czy w ogóle możemy usprawiedliwiać
morderstwo, w dodatku takie, które zostało dokładnie zaplanowane?
W
przypadku bohaterów nie ma się raczej do czego przyczepić. Są
ciekawi i oryginalni. Niektórzy budzą większą sympatię, inni
mniejszą, ale nie dlatego, że coś jest z nimi nie tak, ale z
powodu odmiennych charakterów, jakie zostały im nadane przez
autora. Pete’a Banninga, mimo zbrodni, da się polubić, zwłaszcza
poznając jego trudną przeszłość. Jego rodzina i prawnicy, którzy
odgrywają w tej historii dużą rolę, także mają wiele do
zaoferowania pod względem różnorodności poglądów, czy samych
zachowań.
Jeśli
chodzi o aspekt techniczny, mam z nim pewien problem. Książka
została podzielona na trzy części: swego rodzaju segmenty związane
z teraźniejszością, przeszłością i przyszłością rodziny
Banningów. Pierwszy z nich obejmuje czas, który następuje zaraz po
dokonaniu przez głównego bohatera niezrozumiałej dla nikogo
zbrodni. Drugi porusza temat II wojny światowej i tego, co dokładnie
Pete musiał znieść, aby przeżyć na froncie. Trzeci segment to
rozwiązanie całej sprawy. W tym miejscu czytelnik dowiaduje się,
jak zakończyła się ciągnąca miesiącami rozprawa dotycząca
tego, komu przypadnie ogromny majątek Pete’a Banninga. Zostaje
również rozwiązana zagadka związana z niezrozumiałymi motywami
głównego bohatera. W końcu odkrywamy, co nim kierowało. I…
jakkolwiek przykro mi to mówić, mnie kierujące bohaterem pobudki
nieco rozczarowały. Po ponad pięciuset stronach oczekiwania i
niepewności, byłam nastawiona na coś więcej. Liczyłam, że skoro
Pete Banning był gotów poświęcić życie, aby jego tajemnica nie
wyszła na jaw, będzie to coś, co mnie zszokuje i poda w wątpliwość
to, czy został słusznie skazany. Okazało się tymczasem, że z łatwością przewidziałam zakończenie.
Mimo
wszystko zakończenie ma sens i jeśli głębiej się nad nim
zastanowić, pasuje do poruszonych wcześniej wątków i atmosferą
panującą w pierwszej połowie XX wieku. Mój największy zarzut
kieruję głównie w stronę drugiego, a więc wojennego „segmentu”.
Jakkolwiek został on przez autora bardzo dobrze poprowadzony, a same
opisy oddały brutalność i realia II wojny światowej, tak nie
uważam, aby był on w ogóle potrzeby. Biorąc pod uwagę
całokształt, przedstawienie całej historii bohatera od początku
do końca i dokładne relacjonowanie tego, co przeżył, stanowi
jedynie przedłużenie dla fabuły. Ciekawe, szokujące i bolesne
zważywszy na tematykę, a jednak wciąż przedłużenie, które
ostatecznie nie ma aż tak dużego wpływu na finał historii. Nawet
jeśli jest z nim w jakimś stopniu powiązane, według mnie
spokojnie można by go było skrócić. Książka ani trochę by na
tym nie ucierpiała.
„Dzień
rozrachunku”, mimo kilku wad, jest naprawdę dobrą książką.
Styl Johna Grishama, jakkolwiek nieco zbyt rozbudowany, jest bardzo
plastyczny i porządny. Czytelnicy znajdą w nim elementy książki
obyczajowej, thrilleru prawniczego i powieści historycznej. Autor
zagłębia się w historię II wojny światowej, a także dokładnie
nakreśla tło społeczno-obyczajowe całej historii. Porusza tematy
zdrady, rasistowskich zachowań, funkcjonowania sądów w latach
czterdziestych ubiegłego wieku, a także ludzkiej moralności. Moim
zdaniem to ciekawa pozycja, po którą warto sięgnąć. Żałuję
tylko, że autor nie pokusił się o bardziej emocjonalny język,
który w większym stopniu pozwoliłby czytelnikowi wczuć się w
fabułę, a co istotniejsze, utożsamić z bohaterami. Zakładam, że
był to zabieg celowy, aby nie faworyzować żadnej ze stron i
pozwolić odbiorcy samemu wydać swój własny osąd. Mimo to wciąż
chętnie poznałabym uczucia, jakie towarzyszyły poszczególnym
postaciom. Zwłaszcza głównemu bohaterowi Pete’owi Banningowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz