„Melancholia
to stan rosyjskiej duszy”
fragment
książki „Sekret Tatiany”
Gdy
tylko zobaczyłam okładkę „Sekretu Tatiany” Gill Paul, a
właściwie obie okładki, od razu stwierdziłam, że chciałabym jak
najszybciej przeczytać tę książkę. Odkąd przyszło mi natknąć
się na „Dumę i uprzedzenie” Jane Austen, mam dziwną słabość
do obyczajówek i romansów historycznych. Ciągnie mnie wszędzie
tam, gdzie pojawiają się wytworne suknie, dawny, elegancki język
wyniesiony rodem z salonów, czy motyw delikatnych, ostrożnych
uczuć, wśród których da się jednak odnaleźć wyjątkową,
burzliwą namiętność ukrytą gdzieś pod warstwą manier,
anturażu, czy obycia. Miałam ogromną nadzieję, że znajdę to
wszystko w „Sekrecie Tatiany”.
Kitty,
chcąc uciec od zdradzającego ją męża, postanawia wyjechać na
pewien czas do domu, który odziedziczyła po pradziadku. Kobieta nie
wie zbyt wiele o przodku, jednak niemal od razu zakochuje się w
posiadłości, jaką jej pozostawił. Kiedy znajduje tajemniczy,
wysadzany drogimi klejnotami naszyjnik, postanawia przyjrzeć się
przeszłości pradziadka i odkryć sekret niezwykłego, drogocennego
wisiorka. Nie zdaje sobie sprawy, że historia mężczyzny zaczyna
się na wiele lat wstecz. W roku 1914 wielka księżna Tatiana z rodu
Romanowów poznaje bowiem przystojnego, rannego oficera kawalerii, w
którym z wzajemnością się zakochuje. Choć związek rozkwita,
dzięki częstym listom, kochankowie nie mogą nacieszyć się
płomiennym uczuciem. Wojna dotyka również monarchię. Czas caratu
dobiega końca...
Choć
nie znałam wcześniej historii Tatiany z rodu Romanowów, doskonale
znane
były mi ogólne dzieje tej znanej, rosyjskiej rodziny. Bliska była
mi zwłaszcza
Anastazja
i teorie, jakoby wcale nie zginęła i żyła gdzieś na świecie.
Zapewne
nie tylko ja kojarzę zresztą film animowany „Anastazja”, gdzie
opisano alternatywną historię tego, co wydarzyło się z najmłodszą
córką cara Rosji Mikołaja II. Tam także połączono prawdziwe
wątki z fikcją, jednak jeśli mam być szczera, wersja Gill Paul
spodobała mi się o wiele bardziej. I nie twierdzę tak, tylko
dlatego, że autorka nie zrobiła z Rasputina czarownika i kiepskiego
comic reliefa, a fikcję
literacką
wplatała tak subtelnie, że niemal nie widziałam różnicy między
nią
a rzeczywistością i
faktami historycznymi.
Jestem zdania, że książka wyszła naprawdę dobrze głównie
dlatego,
że
autorka skupiła się właśnie na osobie Tatiany. Dzięki niej
dowiedziałam się, jak ciekawa była to postać.
Wybór
Tatiany był z jednej strony nietypowy, a z drugiej dość oczywisty.
Nietypowy, gdyż większość autorów, tworząc bohaterkę swojej
historii, sięgnęłoby raczej w pierwszym odruchu po wspomnianą
wcześniej Anastazję. Słyszało się o niej o wiele więcej niż o
Tatianie, a także podszywało się pod nią mnóstwo dziewczyn, co
już samo w sobie mogłoby stanowić ciekawą bazę pod fabułę
powieści. Myślę jednak, że nie byłoby to wtedy nic nowego i
książka przeszłaby bez echa, znana jedynie jako kolejny romans
historyczny przyprószony warstwą fikcyjnych wątków. Ponadto
w chwili śmierci, w 1918 roku, Anastazja miała zaledwie
siedemnaście lat. Autorce raczej ciężko byłoby opisywać
jakikolwiek związek z Dymitrem, skoro ten był od niej wiele lat
starszy. W ogóle, gdyby Gill Paul wybrała Anastazję i nadal
zależałoby jej na pozostaniu przy faktach historycznych,
ucierpiałoby na tym wiele interesujących wątków.
Wracając
jednak do tego, co jest, a czego nie ma… Zacznijmy może od samej
treści książki. Pomysł z przeplatającymi się wątkami, w tym
wypadku przeszłości i teraźniejszości, nie jest w literackim
świecie niczym specjalnie nowym. Zwykle, gdy
fabuła jest prowadzona dwutorowo,
jeden wątek wybija się na pierwszy plan, przytłaczając ten drugi
i sprawiając, że gdyby go usunąć, historia na niczym by nie
straciła. Autorce udało się tego na szczęście uniknąć.
Zbilansowała obie historie, dzięki czemu książka jest spójna,
poszczególne
fragmenty się uzupełniają
i zarówno część związaną z teraźniejszością, jak i
przeszłością, czyta się z wyjątkową przyjemnością. Mnie,
mimo to, bardziej przypadły do gustu fragmenty z Dymitrem, ponieważ
było ich nieco więcej i zdawały się naprawdę dopracowane.
Brakowało mi wprawdzie nieco więcej opisów otoczenia (a
w przypadku teraźniejszości więcej ciekawych elementów z Kitty),
ale w ogólnym rozrachunku, podobało mi się odkrywanie dalszych
fragmentów historii, jak
również sposób, w jaki Gill Paul dawkowała informację.
Spowodowało to, że do samego końca nie byłam pewna, jak będzie
wyglądać zakończenie. Mimo iż wydawało mi się, że z
oczywistych względów uda mi się przewidzieć finał, zostałam
mile zaskoczona.
Styl
autorki jest przyjemny, aczkolwiek jednocześnie czasami ujawnia się
to, jak wiele fragmentów zostało uproszczonych i potraktowanych z
przymrużeniem oka. Nie przeczę, że Gill Paul zrobiła godne
podziwu rozeznanie, a także miała interesujący pomysł, jednak
wiele faktów, które podawała, nie
było dla mnie niczym zaskakującym. W niektórych momentach relacja
Tatiany i Dymitra wydawała mi się nieco wyidealizowana i
patetyczna, a z listów, które do siebie pisali, biła lekka
naiwność. Wprawdzie
ilość tragicznych wydarzeń skutecznie je przysłaniała, jednak
nie mogę powiedzieć, że znalazłam w przypadku tej pary coś, co
wyróżniałoby ją na tle innych zakochanych w sobie osób. Po
związku rosyjskiej księżnej i żołnierza oczekiwałam bardziej
skomplikowanej relacji.
Jeśli
chodzi o bohaterów, pojawia
się
dwóch protagonistów i kilka postaci pobocznych, które są naprawdę
ważne dla rozwoju
fabuły.
W przypadku głównych bohaterów mamy do czynienia z Kitty, którą
poznajemy w 2016 roku i Dymitrem,
przeprowadzającym
nas przez lata
wojny i okres niewoli Romanowów.
Kitty
jest ciekawską, zaradną młodą kobietą, nie stroni od ciężkiej
pracy, a wręcz sama ją sobie znajduje, by zmęczeniem zagłuszać
problemy.
Dymitra
poznajemy
z
kolei
jako subtelnego, wrażliwego żołnierza, który budząc się w
szpitalnej sali, poznaje piękną, inteligentną Tatianę. Para od
razu przypada sobie do gustu i Dymitr szybko pojmuje, że uczucie,
jakim obdarzył księżnę, niemal
od razu
wykroczyło poza granicę zwykłej sympatii. Mężczyzna
pokazuje się nam, jako opiekuńczy, lojalny,
wytrwały,
a przede wszystkim wierny bohater, z którym bardzo łatwo
sympatyzować. Nawet jeśli znamy historię, kibicujemy mu i chcemy,
aby jego związek z Tatianą rozkwitał. Swoją
drogą, ukochaną bohatera poznajemy przede wszystkim dzięki pisanym
przez nią listom.
Istotnym
elementem jest również posłowie autorki, z którego czytelnik może
dowiedzieć się wiele ciekawostek na temat tego, jak powstawała
książka, z czego autorka korzystała, tworząc „Sekret Tatiany”,
a także co zdecydowała się zmienić, by wszystkie wątki pasowały
do faktów historycznych, jak również do pozostałych, fikcyjnych
elementów. To
naprawdę ciekawy dodatek i przyznam, że jakkolwiek nie przepadam za
czytaniem posłowia, tak w tym przypadku, pochłonęłam je z
zaskakującą wręcz przyjemnością. Można się z niego dowiedzieć
przede wszystkim, jakie subtelne, delikatne zmiany wprowadziła
pisarka, by nadać określonym momentom więcej romantyzmu, czy
klimatycznego wydźwięku.
Jeśli
ktoś, tak jak ja, lubi czasami sięgnąć po romans, w którym
prawda historyczna przeplata się z fikcją, a bohaterowie są ciepli
i wyjątkowo emocjonalni, polecam mu sięgnąć po „Sekret
Tatiany”. Książka idealnie nadaje się na jesienne wieczory, a
przystępny język i wyważona ilość informacji, która nie
przytłacza, rzucając w czytelnika zbyt wieloma wiadomości naraz,
sprawiają, że książkę szybko i przyjemnie się czyta. Ze
swojej strony dodam, że ktoś, kto nie interesował się wcześniej
rodziną carską, po zapoznaniu się z tą lekturą, z pewnością
zacznie szukać na jej temat nowych ciekawostek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz