„Jesteś
tą piosenką, nie znam żadnego słowa, ale ta melodia jest tak
znana. ”
fragment
książki „Kusząca Pomyłka”
Jeśli
ktoś czytał już niektóre z moich książkowych recenzji,
doskonale zdaje sobie sprawę, że ja i książki romantyczne
jesteśmy jak dwie półkule Ziemi. Jesteśmy połączone, bo
uwielbiam miłosne motywy,
ale raczej żadna z nas nie będzie ze sobą dosyć blisko, abym
mogła powiedzieć, że romanse, czy erotyki należą do moich
ulubionych gatunków literackich. Nuży mnie monotematyczność, jaką
zwykle spotykam w trakcie czytania; fakt, że zawsze historie muszą
powielać te same schematy… Zapewne, biorąc pod uwagę moją
opinię,
niektórzy zdziwią się, dlaczego w
takim razie
wciąż sięgam po podobne
książki. Katuję
się? A może po prostu lubię pastwić się nad autorami? Skądże
znowu! Moja
odpowiedź brzmi:
wybieram
romanse, ponieważ
czasami w oceanie bezbarwnych,
identycznych ostryg,
zdarzają się takie, które kryją w sobie perły. I taką moją
perełką jest niewątpliwie „Kusząca Pomyłka” Vi Keeland.