Za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że już żadna książka nie zdoła mnie zaskoczyć, wydawnictwa robią wszystko, aby udowodnić, jak bardzo się myślę. Tak było i tym razem. Dostałam propozycje zapoznania się z historią, co do której nie miałam początkowo zbyt dużej pewności. Opis „Golden boys” ani nie mówił, ani nie obiecywał mi zbyt wiele: ot, poruszał temat czterech dorastających chłopaków, którzy wkraczając w dorosłość, zderzyli się z bolesną rzeczywistością. Nagle zorientowali się, że świat wcale nie będzie na nich czekał. Że sami będą musieli wyjść mu naprzeciw, zrobić wszystko, aby w ogóle zechciał na nich spojrzeć. Zainteresował się ich przyszłością.
Bo wiecie… Chyba każdy z nas przeżył choć raz tego typu, głębokie rozczarowanie. Poczuł, że ludzie oczekują od niego zbyt wiele. Że sam wymaga od siebie o wiele więcej, niż jest w stanie dać...