czwartek, 11 czerwca 2020

"Pokaż mi" Marcel Moss | Wyd. Filia

 

Chyba jeszcze nigdy żadna książka z pogranicza erotyku i kryminału nie wzbudziła we mnie równie sprzecznych emocji. „Pokaż mi” to szokująca, wbijająca w fotel, a przede wszystkim bardzo dobrze napisana pozycja, którą nie łatwo będzie mi opisać w kilku słowach. Marcel Moss zwraca w niej bowiem uwagę na problemy, z którymi spotyka się wielu z nas. Mam tu na myśli niejakie „znudzenie stabilizacją”. Większość ludzi szybko przestaje doceniać to, co ma. Z czasem każdy zaczyna utwierdzać samego siebie w przekonaniu, że zasługuje na więcej. Zasługuje bardziej. Wmawia sobie, że jeśli nie zaryzykuje, nigdy nie będzie usatysfakcjonowany. Zapomina tylko o tym, że każda decyzja niesie za sobą długofalowe konsekwencje.

Łukasz nie należy do najszczęśliwszych mężczyzn na ziemi. Nie dość, że zmaga się z problemami w pracy, to jeszcze zaczyna zauważać, że nie jest szczęśliwy w swoim poukładanym, wieloletnim związku. Kiedy któregoś dnia jego przyjaciel sugeruje, aby zainstalował aplikację randkową zwaną „Pokaż mi”, Łukasz postanawia zaryzykować. Nawiązuje tym samym rozmowę z tajemniczą Królową, która zaczyna wymyślać dla niego coraz to trudniejsze, erotyczne wyzwania.”

Nie często sięgam po erotyki. Nie mam problemu z tym gatunkiem, z reguły jednak, kiedy mam możliwość sięgnięcia po jakąś książkę, decyduję się raczej na fantastykę lub obyczajówkę. Tym bardziej cieszę się, więc kiedy trafiają do mnie książki o tematyce, po którą nie sięgam, a które powodują, że po lekturze mam ochotę przerzucić się na ich gatunek. Które sprawiają mi przyjemność, wciągają mnie, szokują. Taka właśnie jest historia opowiedziana przez autora „Pokaż mi”.

Co mogę napisać? Marcel Moss stworzył książkę, od której nie mogłam się oderwać. Pierwsze dwadzieścia stron sprawiło mi sporą trudność z racji mocnego początku, ale później historia zwolniła i zaintrygowała mnie do tego stopnia, że pochłonęłam ją w kilka dni. Autor zręcznie porusza się wśród poszczególnych wątków i manipuluje czytelnikiem, pozwalając mu sądzić, że ten wie, jak zakończy się opowieść. Prawda jest jednak taka, że odbiorca nie ma pojęcia, w co się wpakował. Finał „Pokaż mi” zaskakuje do tego stopnia, że choć sama miałam pewne podejrzenia co do zakończenia, i tak zostałam ostatecznie wprawiona w szczere osłupienie. Nie tego się spodziewałam. Czy oznacza to więc, że się zawiodłam? Bynajmniej! 
 
Książka jest napisana przystępnym językiem. Osobiście dodałabym więcej opisów i zrezygnowała z niektórych dialogów, ale summa summarum, nie uważam, aby „Pokaż mi” w swojej finalnej formie czytało się szczególnie nieprzyjemnie. Widać, że nie jest to pierwsza książka autora i ten doskonale wie, co chciałby przekazać swojemu czytelnikowi. Historia zmierza w konkretnym kierunku. Jedynie wątek kryminalny był według mnie nieco zbyt drugoplanowy. Zaintrygował mnie, aczkolwiek było to spowodowane przede wszystkim ciekawością, kto popełnił zbrodnię, a nie samym faktem, że takowa miała miejsce. Niemniej jednak ona również wpasowała się w opowiadaną historię, niosąc za sobą dodatkowy przekaz.

Jeśli chodzi o bohaterów, mam mieszane uczucia. Mieszane o dziwo w tym pozytywnym sensie, bo są to postaci, które zostały na tyle dobrze wykreowane, że autentycznie czułam do niektórych z nich niechęć. W szczególności miałam za złe głównemu bohaterowi, Łukaszowi, który mając w życiu wszystko, co najlepsze, wciąż nie był usatysfakcjonowany kierunkiem, w jakim zmierzał (w kolejnych zdaniach pojawiają się informacje, które można uznać za lekkie spoilery). Znalazł kochającą narzeczoną, mimo to wydawało mu się, że jego związek przeżywa kryzys, bo jest zbyt stabilny. Miał dobrze płatną, satysfakcjonującą pracę, dziewczynę, która przychyliłaby mu nieba i własne mieszkanie, a jednak postanowił wdać się w romans, a potem zaczął fantazjować o rozmawiającej z nim na chacie Królowej. Tłumaczył się przy tym bez przerwy brakiem adrenaliny, nudą, która nie pozwalała mu cieszyć się z tego, co osiągnął. Było to dla mnie tym bardziej frustrujące, że wciąż okłamywał nie tylko swoją narzeczoną, ale i samego siebie. Wciąż próbował się usprawiedliwiać. Bez przerwy wmawiał sobie, że nic, co dzieje się w jego życiu, nie jest wyłącznie jego winą. Z czasem zaczął nadużywać określeń typu: „należy mi się” albo „ mnie przecież zależy bardziej”. Jakkolwiek początkowo uważałam go za pozytywnego bohatera, Łukasz szybko stał się w moich oczach kimś, kto poniekąd zasłużył na to, co go spotkało.

Jeśli chodzi o resztę bohaterów, byli w porządku. W szczególności spodobały mi się rozdziały opisywane z perspektywy pewnego „dziecka”, o którym nie mogę zbyt wiele napisać, aby nie zepsuć nikomu przyjemności z czytania i poznawania tej historii. Warto jednak wspomnieć, że te wywarły na mnie duże wrażenie, bo sprawiły, że finał „Pokaż mi” odebrałam zupełnie inaczej, niż jakbym miała kończyć czytać książkę bez poznania przeszłości pewnej postaci. Przez dała długość trwania opowieści, próbowałam zgadywać, kim jest ów tajemniczy chłopiec. Czy mi się to udało? Przyznaję, że nie. To także uważam za ogromny plus „Pokaż mi”. Rzadko kiedy zdarza się, abym nie potrafiła przewidzieć zakończenia danej książki. Tej się to udało. 
 
Jak już wspominałam, ta książka w ciekawy sposób pokazuje, że często wielu z nas nie docenia tego, co już posiada. Wciąż chcemy więcej, wciąż potrzebujemy czegoś nowego. Gdzie jednak szukać tego tajemniczego „czegoś”? Na myśl wielu z nas przyjdzie od razu internet. I właśnie w tym miejscu dochodzimy do tego, co w tak dosadny sposób uświadamia nam Marcel Moss. W internecie nic nigdy nie ginie. Wielu z nas zakłada, że jest to miejsce, w którym pozostajemy anonimowi, w którym możemy pisać, co chcemy, a także dzielić się swoją prywatnością bez obawy, że tego pożałujemy. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna, brutalna. Zawsze zostawimy po sobie ślad, a to, co zrobimy, będzie się wiązało z poważnymi konsekwencjami. Za naiwność zawsze będziemy musieli płacić wysoką cenę. Choćbyśmy uważali to za nie wiadomo jak niesprawiedliwe.

Podsumowując: Naprawdę polecam tę książkę. Mimo iż „Pokaż mi” to połączenie thrilleru i erotyku, myślę, że zdoła otworzyć oczy niektórym odbiorcom. To wciągająca, przemyślana historia, która zwraca uwagę na poważny problem bagatelizowania zagrożenia. Ryzyka, jakie niesie za sobą nieostrożne dzielenie się swoją prywatnością.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz