niedziela, 10 lipca 2022

"Blisko, coraz bliżej" Danuta Awolusi | Wyd. Czwarta Strona

Mówi się, że seksualność... życie intymne to indywidualna sprawa. Mówi się także, że jest to coś, o czym nie powinno się rozmawiać w towarzystwie. Seks, ciało i wszystko, co się z tym ciałem wiąże, istnieją w sferze pewnego silnie zakorzenionego w naszych umysłach tabu. Powstają coraz to nowe książki i artykuły, wciąż słyszy się głosy normalizujące mówienie o seksie. Mimo to w wielu z nas wciąż istnieje głęboko zakorzeniony wstyd. Strach przed nazywaniem rzeczy po imieniu. Przed mówieniem o miesiączce, potrzebach, czy nawet problemach zdrowotnych. Czymś, co powinno być najnormalniejsze na świecie, bo jest nieodłączną częścią naszego życia. Czymś, o czym się nie rozmawia, bo ktoś kiedyś stwierdził, że nie wolno mówić o tym, co „zakryte”. Bo skoro natura postanowiła to schować, to my też nie powinniśmy zwracać na to zbyt dużej uwagi…

Kobiecość ma wiele twarzy. Każda z nich jest piękna i wyjątkowa. To właśnie ona łączy trzy historie o (nie)zwykłym życiu (nie)zwykłych kobiet. Poznaj Różę, Jagodę i Kamilę.

Róża to nauczycielka biologii, która ma nastoletnią córkę i całkiem uporządkowane życie. Od szesnastu lat żyje w małżeństwie – z pozoru bardzo udanym. Czego jej brakuje, uświadamia sobie, gdy zaczyna mówić głośno o swoim życiu seksualnym. Róża nigdy nie miała orgazmu.

Kamila to wzięta youtuberka i świetna menadżerka marketingu. Sukcesy na polu zawodowym dają jej wiele satysfakcji, której nie znajduje w sypialni. Partner kobiety nie potrafi odpowiedzieć na jej potrzeby seksualne.

Życie Jagody, aktywnej podróżniczki, spełnionej żony i mamy, na zawsze zmienia się przez wypadek samochodowy. Sparaliżowana od pasa w dół, musi na nowo odnaleźć się w codzienności. I choć świetnie sobie radzi na wielu płaszczyznach, w sypialni jej niepełnosprawność staje się dla męża barierą nie do przeskoczenia.”

Opis książki zaczyna się słowami: „W tej historii jest dużo seksu. Seksu, o którym trzeba i warto rozmawiać”. Kończy się z kolei stwierdzeniem, że „powstała z miłości do kobiet”. Pojawia się także ważne pytanie: „Dasz się zaprosić do… rozmowy?”. I właśnie to ostatnie pytanie idealnie opisuje to, o czym jest „Blisko, coraz bliżej”. Jest o rozmowie, o tym, że czasem naprawdę warto zabrać głos. Podzielić się swoimi rozterkami, obawami, albo wstydem. Wyznać prawdę na temat swojego podejścia do seksu, potrzeb, czy tytułowej bliskości, której każdemu z nas może czasem zabraknąć. I to wcale nie musi wiązać się z oziębłością, czy utratą dawnych uczuć. Wręcz przeciwnie. Niekiedy to właśnie uczucia i obawa przed zranieniem drugiej osoby mogą wpłynąć na komunikację. Utrudnić ją.

Nasze prababcie uczono, że kobiety nie powinny za bardzo interesować się sobą. Nie wolno im było mówić na głos o wielu sprawach, a już w szczególności o tym, co sprawia lub mogłoby im sprawiać przyjemność. Z czasem ten społeczny zakaz stał się zakazem istniejącym w ich sercach i umysłach. Ciało nagle okazało się być czymś zakazanym, prywatnym. Niedostępnym nawet nie tyle dla innych, co dla nich samych. Później to myślenie zaczęło przechodzić na nasze babcie, a one z czasem przekazały je swoim córkom, naszym przyszłym mamom. Mamom, które są naprawdę różne. Które obecnie mogą przyjąć postawę którejś z dwóch bohaterek „Blisko, coraz bliżej”: Magdaleny (zawsze posłusznej i unikającej jakichkolwiek rozmów o seksie) lub Anny (od dziecka buntującej się przeciwko zmowie milczenia). Sióstr, od których zaczęła się cała ta historia. Dzięki którym w tej opowieści pojawiły się Róża, Jagoda i Kamila.

Co mogę powiedzieć o bohaterkach? Zacznijmy może od początku, a więc od Róży, którą poznajemy jako pierwszą. Róża od szesnastu lat jest żoną cudownego mężczyzny, z którym doczekała się pięknej i mądrej córki. I może nawet byłaby w stu procentach zadowolona ze swojego życia, gdyby nie coś, co spędza jej sen z powiek. Nigdy nie miała orgazmu. Nigdy nie przeżywała miłosnych uniesień, a co za tym idzie, nie rozumie, jaką przyjemność można czerpać z seksu, który jej samej nigdy nie przyniósł żadnej satysfakcji. Jakby tego było mało, w ogóle nie potrafi rozmawiać o niektórych rzeczach. Choć uczy biologiu, stale unika tematów około łóżkowych. Nie porusza ich przy przyjaciółkach, dorastającej córce, a nawet przy własnym mężu. To granica, której nie może przekroczyć o własnych siłach. I właśnie wtedy, w momencie, w którym zaczyna wątpić we własną kobiecość, na jej drodze pojawia się Gosia, przebojowa edukatorka seksualna.

Kolejną bohaterką „Blisko, coraz bliżej” jest Jagoda, młoda mama, która pewnego dnia ulega ciężkiemu wypadkowi i zostaje sparaliżowana od pasa w dół. Wydaje się, że to koniec jej udanego pożycia. Tyle że nie, Jagoda wciąż „czuje”. Może nie tyle swoje własne ciało, co pożądanie. Problem w tym, że jej mąż zaczyna się dystansować. Ze strachu o to, że mógłby zrobić ukochanej krzywdę, stara się za wszelką cenę unikać jakichkolwiek cielesnych zbliżeń. Nie dostrzega, jak bardzo Jagoda potrzebuje bliskości. Potwierdzenia, że wciąż jest piękna i naprawdę kochana.

Daleko mi do mężatki z wieloletnim stażem, mam też to szczęście, że nigdy nie uległam żadnemu poważniejszemu wypadkowi. Być może właśnie dlatego z czasem najbardziej zaczęłam utożsamiać się z trzecią, równie ważną bohaterką, Kamilą. Dziewczyna od samego początku wiedziała, czego oczekuje od swojego przyszłego partnera. Przyznawała głośno, że miłość bez udanego seksu, zwłaszcza gdy jedna ze stron go potrzebuje, też może nie wypalić. Trwała przy ukochanym mężczyźnie, a kiedy coś zaczęło „zgrzytać”, starała się zrobić wszystko, aby odnaleźć przyczynę łóżkowych niepowodzeń. Danuta Awolusi pokazała na jej przykładzie, jak ważne jest dopasowanie w związku. Relacja opierająca się wyłącznie na platonicznej miłości, nie zawsze będzie miała racje bytu. Niektórzy uznają ją za wystarczającą, dla innych okaże się problemem. Nie oznacza to bynajmniej, że skupianie się na kontakcie fizycznym to coś złego, egoistycznego, czy wręcz okrutnego. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogą odczuwać erotyczne napięcie.

Cieszę się, że jest coraz więcej kobiet, którym udało się „wyrwać” z tego niewidzialnego, cielesnego ucisku: zarówno tych książkowych, jak i takich z krwi i kości. Które wyszły przed szereg i zaczęły krzyczeć, że ciało jest piękne, a co za tym idzie warto je kochać i poznawać. Że seks nie jest niczym złym, a kobiety, które go lubią wcale nie zasłużyły sobie na miano „rozwiązłych”. W końcu każdy ma prawo do szczęścia. Do bliskości, której czasami po prostu nie da się wyrazić jedynie słowami.

Blisko, coraz bliżej” to jedna z tych słodko-gorzkich historii, które nie muszą kończyć się szczęśliwe, aby ich zakończenie można było uznać za dobre. Bo moment, w którym docieramy do ostatniej strony jest prawdziwy, zgodny z uczuciami bohaterek. Z tym, czego potrzebowały i do czego musiały dojrzewać miesiącami. Powoli, krok po kroku, ucząc się swoich potrzeb, partnerów i ciał. I to jest cudowne. Uważam, że ta książka pięknie pokazuje, jak ważna jest edukacja seksualna i normalizowanie pewnych rzeczy. Jest niczym lustro, przed którym staje każdy z nas. Lustro, które rozlicza z wątpliwości, jest bodźcem przypominającym, że każdy z nas ma prawo do szczęścia i intymności. Zdradza obawy, zachęca do rozmowy, tuli, gdy płaczemy z bezsilności, tęskniąc do potrzeb, których nikt nie potrafi zaspokoić. Nikt, bo zdarza się, że nawet my sami nie zdajemy sobie sprawy, co jest dla nas ważne. Bliskość? Intymność? Rozmowa? Wsparcie? Akceptacja? A może wszystkiego po trochu? Właśnie na te pytania próbują odpowiedzieć sobie bohaterki książki Danuty Awolusi: wstydząca się rozmów Róża, niepełnosprawna, ale wciąż czująca Jagoda i Kamila, która nie boi się wykrzyczeć, co jest dla niej ważne. I ja też nie zamierzam. Jeśli trzeba, będę krzyczeć. Bo ta książka znów przypominała mi o tym, że jestem (nie)zwykłą kobietą, chcę być blisko. Coraz bliżej…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz