wtorek, 14 grudnia 2021

"Dobrze, że jesteś" Gabriela Gargaś | Wyd. Czwarta Strona

Napiszę zupełnie szczerze. Jeśli planujecie przeczytać tylko jedną, tegoroczną powieść o tematyce świąt, to proszę, niech to będzie właśnie ta książka. Przepełniona emocjami, wzruszająca, pełna ciepła i dobrych słów. „Dobrze, że jesteś” autorstwa Gabrieli Gargaś. Opowieść, która zmusiła mnie do refleksji i zastanowienia się nad tym, czy skupiam się w życiu na tym, na czym faktycznie powinnam. Czy warto gonić za czymś, co i tak prędzej czy później każdy z nas straci. Czy jest sens wybierać przedmioty, zamiast doświadczeń. Zamiast ludzi.

W mroźny, grudniowy wieczór ulice Warszawy wypełnia gwar świątecznych przygotowań, a gwiazdkowy nastrój rozgrzewa wszystkie serca. Wśród zabieganych mieszkańców stolicy jest też ona – dziewczyna, która tęskni.

Borys nie wierzy w magię świąt i zdecydowanie odrzuca wszystko, co związane z Bożym Narodzeniem. Praca jest dla niego najważniejsza nawet wtedy, gdy inni zajmują się przystrajaniem choinki i pakowaniem prezentów dla najbliższych. Wszystko zmienia się, kiedy los stawia na jego drodze Zoję. Rudowłosa, spontaniczna, roześmiana – jest jego ciepłym promieniem słońca w mroźny dzień. Zakochani szybko orientują się jednak, że spotkali się nie w tym miejscu i nie w tym czasie, a miłość nie jest w stanie przyćmić wszystkiego, co ich dzieli. W chwili rozstania obiecują sobie jedno – jeśli za dwa lata o tej porze wciąż będą za sobą tęsknić, dadzą sobie jeszcze jedną szansę.

Gdy Zoja z drżącym sercem i nadzieją w oczach dociera na miejsce spotkania, odkrywa, że Borysa tam nie ma. Może zapomniał o ich umowie? A może ułożył sobie życie bez niej? Czy to możliwe, że po prostu przestał ją kochać? Przecież ona tęskniła za nim każdego dnia…”

Doprawdy! Nie mam pojęcia, dlaczego ta książka tak mnie poruszyła. Nie, inaczej. Wiem, ale nie potrafię określić tego słowami. To tak, jakby pewne fragmenty „Dobrze, że jesteś” zakradły się do mojego serca, a poszczególne słowa przycupnęły w jego zakamarkach. Wciąż je pamiętam. Zdania, które sprawiły, że poczułam dziwny, niezrozumiały dla mnie spokój. Bo czytając, zaczęłam dryfować. Chłonęłam tekst, który szeptał mi do ucha niczym grudniowy wiatr. Skwierczał i usypiał niczym płomienie tańczące w kominku.

Niewielu autorów to potrafi, nie każdy wie, jak sprawić, abym faktycznie zaczęła czuć podczas czytania spokój. Uwielbiam to uczucie. To moment, w którym przestaję czytać, a zaczynam płynąć przez tekst. Zdania zaczynają mnie kołysać, ich przekaz dociera do mnie ze zdwojoną siłą. Czuję się tak, jakbym chłonęła zawartość danej powieści. Przestaję wtedy zwracać uwagę na fabułę, bohaterów, czy dialogi. Liczą się emocje. Poszczególne słowa. To dziwne, rzadkie uczucie, które im jestem starsza, tym bardziej doceniam. Odnajduję je bowiem nie tylko w szczęściu bohaterów, ale i w ich smutku. W sposobie ich wypowiedzi, reakcjach. W tym, jak wiele pragną mi przekazać.

Opowiem wam co nieco o bohaterach. Borys przywodzi na myśl Grincha. Nie cierpi świąt, tego, że ludzie są w grudniu przesadnie radośni i wydają masę pieniędzy, zamiast pracować i je zarabiać. Zoja jest jego przeciwieństwem. Uwielbia święta i wszystko, co się z nimi wiąże. Ma w domu co najmniej trzy choinki, bo nigdy nie może się zdecydować na jedną. Lepi bałwany z dziećmi, piecze pierniki i dekoruje każdy metr kwadratowy swojego mieszkania. Jest wesołą, żywiołową i skorą do pomocy osobą, która z czasem staje się dla Borysa kimś naprawdę ważnym. Promykiem światła, który rzuca blask na jego ponure oblicze. Iskrą, która cały czas zaskakuje go czymś nowym. Tyle że nie potrafi zmienić jego nastawienia.

Nie ukrywam, urzekło mnie to, co pewnie innych może do tej historii zniechęcić. Motyw rozstania. Tego, że para głównych bohaterów faktycznie doszła z czasem do wniosku, że nie ma sensu walczyć o związek, w którym obie strony są nieszczęśliwe. Wiecie, mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają. Owszem, ale co potem? Co, kiedy na co dzień wady drugiej osoby przysłaniają jej zalety? Co, jeśli z czasem te zabawne, urocze różnice, które wzbudzały uśmiech na twarzach, nagle stają się głównym powodem kłótni i irytacji zakochanych? Czy można mieć pewność, że z czasem uczucie całkowicie nie wygaśnie?

Podobała mi się dojrzałość bohaterów, to, że zdecydowali się na zakończenie związku, ale zostawili sobie furtkę, szansę na ewentualny powrót po dłuższym czasie. I przyznaję, że choć ubolewałam nad tym, że skończą się ich wspólne rozdziały, uważałam, że podjęli najlepszą z możliwych decyzji. W życiu zdarza się i tak. Ludzie się rozstają, poznają kolejnych ludzi. Tak właśnie było i w tym przypadku. Borys i Zoja wkroczyli w nowy etap. Zaczęli spotykać się z nowymi osobami, nawiązywać znajomości, o które wcześniej by się nie podejrzewali. Oboje poznali jednak przede wszystkim Benedykta, niezwykłego bezdomnego, który pokazał im całkiem inny świat. Nauczył, że warto doceniać nawet te najzwyklejsze chwile.

Jeśli chodzi o fabułę, mogę was zapewnić, że nie jest przewidywalna. Choć początek tej historii wydaje się dość schematyczny, z czasem okazuje się, że Gabriela Gargaś obiera zupełnie inne ścieżki. „Dobrze, że jesteś” to bowiem nie tylko historia o miłości. To przede wszystkim opowieść o stracie i poszukiwaniu bliskości. O tym, jak wiele cennych momentów przegapiamy, bo pędzimy za czymś, co i tak finalnie okaże się nam niepotrzebne. O wsparciu i o braku sił. O chwilach, a przede wszystkim o upływie czasu. Czasu, który zaczynamy doceniać dopiero, gdy zaczyna nam go brakować.

Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać, aby przekonać was do sięgnięcia po tę powieść. Owszem, było kilka momentów, w których dialogi zgrzytały, a opisy nie były perfekcyjne. Mimo to jest to jedna z lepszych świątecznych historii, jakie dane mi było poznać, a wierzcie, kilka ich już przeczytałam. Podtrzymuję więc słowa, którymi rozpoczęłam tę recenzję: jeśli planujecie przeczytać tylko jedną, tegoroczną powieść o tematyce świąt, to proszę, niech to będzie właśnie ta książka. „Dobrze, że jesteś”. Bo czasami wystarczy po prostu być, aby w życiu drugiej osoby pojawiło się światło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz