czwartek, 27 października 2022

"Yearbook" Alice Oseman | Wyd. Jaguar | Patronat medialny

Dostałam ostatnio pytanie, w jaki sposób opisać coś, co tak właściwie nie jest „książką”. Nie ma przecież fabuły, bohaterów, ani dialogów. Nie ma ciągu zdarzeń, który dałoby się obiektywnie ocenić. W jaki sposób mówić o czymś, co tak właściwie jest publikacją zbudowaną z innych książek? Czy ma to sens? Czy fanom Heartstoppera jest to w ogóle potrzebne? Przecież wielu z nich i tak zna tę serię jak własną kieszeń.

W moim mniemaniu, owszem, ma to sens. Jakby tego było mało, uważam, że ma to tak duży sens, że objęłam tę książkę-nie-książkę patronatem medialnym. Jestem zdania, że Yearbook to nie jest chaotyczna plątanina najróżniejszych elementów. W żadnym wypadku. To wbrew pozorom bardzo spójna i wyrazista opowieść. Historia o tym, jak powstawała jedna z najpopularniejszych powieści graficznych ostatnich czasów. Nie powiecie mi w końcu, że nie słyszeliście o Nicku i Charliem? Jeśli czytacie książki, przesiadujecie wieczorami na Netflixie lub macie wśród znajomych miłośników powieści graficznych, nie ma możliwości, że nie znacie bohaterów Alice Oseman.

No to od początku. Czym tak właściwie jest „Heartstopper. Yearbook”? To książka przeznaczona, a jakże!, dla fanów Heartstoppera. Pełna kolorowych grafik, zawiera mnóstwo znanych i tych mniej znanych ciekawostek z uniwersum. Kryje w sobie ekskluzywne treści, takie jak nigdy niepublikowane ilustracje, minikomiksy czy profile postaci. Alice Oseman zdradza, jak wyglądała jej artystyczna droga. To, w jaki sposób ewoluowali bohaterowie i w jaki sposób zmieniał się na przestrzeni czasu jej niepowtarzalny styl.

Są osoby, które nie przepadają za tego typu „dodatkami”. Osobiście bardzo je lubię. Uwielbiam to, że czytelnik może zajrzeć jeszcze głębiej, zanurzyć się w historii, którą tak pokochał. „Yearbook” to nie tylko szansa na to, aby jeszcze lepiej poznać bohaterów. To przede wszystkim możliwość zbliżenia się do osoby autorskiej. Z reguły niewielu czytelnikom jest dane poznać twórcę danej historii. Ta książka to umożliwia. Pozwala prześledzić drogę Alice Oseman, obejrzeć jej dawne prace, a także usłyszeć o tym, kiedy zaczął kiełkować w jej głowie pomysł na serię o Nicku i Charliem. Wbrew pozorom, z „Yearbooka” można dowiedzieć się naprawdę wielu interesujących rzeczy. Chociażby tego, że najstarsze wizerunki bohaterów pochodzą z roku 2013 albo tego, że pierwsze rozdziały komiksu musiały zostać narysowane od nowa, ponieważ styl autorki zmienił się tak bardzo, że te nie pasowały do reszty. Albo tego, że Tara i Darcy oglądały Yuri on Ice!

Yearbook” to cudowny, wartościowy dodatek, który zauroczy niejednego miłośnika Heartstoppera. Cieszę się, że powstał i że faktycznie rozszerza to niezwykłe uniwersum. Jest lekki i bardzo przyjemny w odbiorze. Nie mogę tutaj ponadto nie wspomnieć o samym wydaniu, które samo w sobie jest naprawdę niesamowite. Twarda oprawa, złocenia i bardzo wyraziste kolory sprawiają, że książką można się zachwycać długimi godzinami. Osobiście nie mogę się na nią napatrzeć. Styl Alice Oseman urzeka mnie od bardzo dawna. Jest niezwykły w swojej prostocie, szczery i pełen pasji. Autorka uwielbia tworzyć alternatywne rzeczywistości, wcielać bohaterów w całkiem nowe, niekiedy zaskakujące role. Sama też często to robię: bawię się słowem, obrazem i wszechświatami. Czytając „Yearbooka”, miałam nieodparte wrażenie, że Alice stała się dla mnie jeszcze bliższą osobą. Że dzięki tej książce poznałam ją jeszcze lepiej. Od tej najbardziej ludzkiej strony. Strony pełnej fascynacji i nieopisanej miłości do swojej twórczości.

Autorka pisze pod koniec „Yearbooka”, że dziękuje czytelnikom, którzy pozwolili jej serii rozbłysnąć. Jeśli uwielbiacie Heartstoppera, zachęcam was, abyście sięgnęli po ten niezwykły dodatek. Gwarantuję, że dowiecie się z niego wielu interesujących rzeczy. A „Heartstopper”... no cóż, będzie błyszczał dzięki wam jeszcze bardziej.


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz