poniedziałek, 6 lutego 2023

"Mroczne sąsiedztwo" Holly Black&Ted Naifeh | Wyd. Jaguar

Na wstępie napiszę o tym, że w tej recenzji będę wypowiadać się z perspektywy osoby, która, powiedzmy to wprost, nie przepada za realistyczną kreską w komiksach. Nie jestem fanką przesadnie ekspresyjnych twarzy, wykoślawionych ująć czy przygnębiających kadrów. Preferuję raczej te typowo urocze, ciepłe komiksy. Nie oznacza to bynajmniej, że zniechęca mnie to do sięgania po komiksy innego typu. Fascynuje mnie różnorodność stylów, zabawa perspektywą czy kolorem. Stąd też moje zaciekawienie nietypową powieścią graficzną Holly Black. Historią, którą zilustrował Ted Naifeh, a która na rynku wydawniczym pojawiła się już w 2008 roku. Teraz, po ponad piętnastu latach, mają ją okazję przeczytać także nasi polscy czytelnicy.

Matka Rue zawsze była trochę inna. Znała mowę roślin, często sprawiała wrażenie bycia gdzieś poza czasem, doskonale czuła się na łonie natury i… często pozbywała się ubrań, by nie krępowały jej ruchów. Rue podskórnie czuje, że jej mama różni się od typowych rodziców, aż pewnego dnia, gdy kobieta znika, jej córka zaczyna widzieć dziwne rzeczy – w kawiarni spoglądają na nią istoty nie z tego świata, a skrzydlata dziewczyna jak gdyby nigdy nic przechadza się po korytarzu szkoły średniej! Do Rue powoli zaczyna docierać, że ona także jest inna, zupełnie jak jej mama… W tym samym czasie ojciec dziewczyny zostaje aresztowany pod zarzutem morderstwa! Szybko okazuje się, że nie dopuścił się zarzucanego mu czynu, ma jednak na sumieniu inną zbrodnię, równie poważną – złamał obietnicę złożoną dziadkowi Rue, królowi elfów, przez co teraz jej matka musiała wrócić do magicznego królestwa! Rue wyrusza na ratunek matce i musi stawić czoło mrocznym istotom - śmiertelnie zagrażającym kruchemu światowi, do którego Rue i jej mama zdążyły się już przywiązać.”

Doczekaliśmy się polskiego wydania kolejnej historii autorki „Okrutnego księcia”. Nim jednak przejdziemy do recenzji, ustalmy jedną rzecz. Zakładam, że większość, a przynajmniej spora część czytelników, którzy zdecydują się sięgnąć po „Mroczne sąsiedztwo”, będzie po lekturze „Okrutnego księcia”, a co za tym idzie, będzie miała na temat tego komiksu określone wyobrażenie. Proszę was, nie róbcie tego: nie zakładajcie, że komiks będzie kolejnym „Okrutnym księciem”. Fani Cardana i Jude, którzy sięgną po niego z myślą, że dostaną podobną, jeśli nie taką samą historię, bardzo się rozczarują. „Mroczne sąsiedztwo” nie należy bowiem do szczególnie romantycznych. To niepokojąca, mroczna i intrygująca opowieść osadzona w przygnębiająco ludzkich realiach. Czytelnik nie uświadczy w niej kadrów z pałacowych wnętrz czy czarownych lasów. Zamiast tego, będzie towarzyszył bohaterom podczas zakrapianych imprez i samotnych wędrówek do bibliotek.

Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę spodobał mi się ten komiks. Jest… inny, wzbudzający zarazem niepokój i fascynację. Poznając losy Rue Silver, miałam wrażenie, że zanurzam się w jakiejś lepkiej, wyjątkowo obślizgłej mazi. Widok czarno-białych rysunków powodował u mnie dziwną melancholię, fabuła przyprawiała o ciarki. Tyle że to były wyłącznie te „dobre” ciarki, takie, z którymi człowiek ma do czynienia wyłącznie wtedy, gdy konfrontuje się z czymś zupełnie dla siebie nowym. Niekomfortowym, a jednak niezwykle pociągającym. Bo jest w tej historii coś takiego, co faktycznie jest w stanie przyciągnąć uwagę odbiorcy, zahipnotyzować go.

Muszę przyznać: jestem zaskoczona, że „Mroczne sąsiedztwo” do tego stopnia przypadło mi do gustu. Wraz z odkrywaniem kolejnych tajemnic, moja ciekawość tylko wzrastała. Z czasem byłam w stanie zapomnieć o towarzyszącej mi bez przerwy, specyficznej kresce. A może wręcz przeciwnie, zamiast zapomnieć i ślepnąć na szczegóły, zaczęłam dostrzegać jeszcze więcej, patrzeć na wszystko zupełnie inaczej. Doceniać ten niepokojący świat. Brudny, przygnębiający i wyjątkowo duszny. Świat, w którym utknęła Rue, a który tak bardzo spodobał się jej zaginionej matce.

Mroczne sąsiedztwo” to w gruncie rzeczy opowieść o poszukiwaniu prawdy. O tym, że nie zawsze to, co jest widoczne na pierwszy rzut oka, jest jednocześnie tym, na co powinno się patrzeć. Być może odpowiedzi na te najtrudniejsze pytania, kryją się głęboko pod powierzchnią. To od nas zależy, czy jesteśmy dość zdeterminowani, aby je odkopać. Czy mamy dość sił, aby zmierzyć się z najgorszymi lękami.

Myślę, że „Mroczne sąsiedztwo” nie będzie komiksem, który podpasuje wszystkim fanom Holly Black. Jest bardzo klimatyczny i wyrazisty, ale przy tym dość mroczny, co nie każdemu może przypaść do gustu. Osobiście jestem bardzo na tak.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz