wtorek, 17 stycznia 2023

"Bez ciebie nie ma świąt" Natalia Sońska | Wyd. Czwarta Strona

Będę z wami w stu procentach szczera: nie spodziewałam się tego, że ta książka tak bardzo mi się spodoba. Zaczęłam ją jednego dnia i skończyłam kolejnego, sięgałam po nią w każdej wolnej chwili. Doszło nawet do tego, że w momencie, w którym jechałam samochodem jako pasażerka (wieczorem, więc było ciemno), wyciągnęłam telefon i zaczęłam oświetlać kartki jego ekranem. Byle tylko móc dalej czytać. Towarzyszyć bohaterom i jak najszybciej poznać zakończenie ich historii.

Życie Marii kręci się wokół pracy i opieki nad synem, którego wychowuje sama. Ogromnym wsparciem jest dla niej ojciec. Starszy pan świetnie dogaduje się z bystrym i pełnym energii siedmiolatkiem.
Kobieta niespodziewanie odnawia znajomość z Konradem, kolegą z dzieciństwa. Gdy ich relacja się rozwija, Maria coraz częściej dopuszcza do siebie myśl, że w jej sercu jest miejsce dla jeszcze jednego mężczyzny. Ojciec również chciałby zobaczyć córkę szczęśliwą, ale ma w związku z tym nieco inny plan. Pana Antoniego motywuje do działania coś jeszcze – tajemnica, którą skrywa przed najbliższymi.”

Co mogę powiedzieć? Śmiem twierdzić, że to jak dotąd najlepsza z tegorocznych powieści świątecznych. Nawet nie tyle z powodu motywu przewodniego (bo święta nie są jej głównym tematem), co pojawiającego się w niej realizmu. Bo nie uwierzycie, ale bohaterowie tej książki faktycznie się ze sobą komunikują! Są świadomi swoich wyborów, podejmują bardzo dojrzałe decyzje. Nie ma żadnych niedomówień, czy łatwych do uniknięcia pomyłek. Ludzie ze sobą rozmawiają!.

Nie mam pojęcia, czemu aż tak wciągnęła mnie ta historia. To nie jest moja ulubiona tematyka, nie sięgam zbyt często po książki, w których główne skrzypce grają matki z dziećmi. W przypadku powieści obyczajowych najbardziej interesują mnie zawsze wątki miłosne. „Bez ciebie nie ma świąt” to chyba pierwsza taka książka, w przypadku której najbardziej interesował mnie nie tyle romantyczny aspekt historii, co pojawiający się w niej wątek rodzinny. I w tym miejscu po prostu muszę to napisać: uwielbiam Franka! Synek głównej bohaterki był po prostu cudowny: inteligentny, wygadany i prze-, przekochany. Mimo swojego młodego wieku, w ogóle nie irytował mnie swoim dziecięcym zachowaniem i rozumowaniem. Bo nie wiem, czy wiecie, ale postacie dziecięce są naprawdę trudne do opisywania. Nie tak łatwo wykreować malucha (mówimy tu o dziecku w wieku przedszkolnym), który nie tylko będzie brzmiał i zachowywał się realistycznie, ale zyska ponadto szczerą sympatię czytelnika. Frankowi się to udało. Pokochałam go niemalże tak samo jak Maria. Można powiedzieć, że był moim książkowym oczkiem w głowie.

Co do samej Marii... muszę przyznać, że ona także bardzo przypadła mi do gustu. Okazała się silną, ambitną i mądrą bohaterką. Popełniła w życiu parę poważnym błędów, ale nikogo za nie nie obwiniała. Akceptowała wszystko to, co przyniósł jej los. Prowadziła własną firmę, wychowywała Franka i wspierała swojego ukochanego tatę. Nie mogłam wymarzyć sobie cudowniejszej protagonistki. Kibicowałam jej i miałam ogromną nadzieję, że znajdzie w życiu jak najwięcej szczęścia. Zwłaszcza w miłości.

Bez ciebie nie ma świąt” to bardzo życiowa książka. W książce pojawiają się motywy takie jak: samotne rodzicielstwo z wyboru, czy próba poradzenia sobie z ciężką chorobą. Maria i jej tata zmagają się z bardzo realnymi problemami. Jak matka pogodzi pracę z wychowaniem synka? Co zrobi, gdy zabraknie kogoś do pomocy przy opiece nad chłopcem? Czy kobieta jest w stanie związać się z mężczyzną, skoro w duchu wciąż rozpamiętuje swoją burzliwą przeszłość? I w końcu, czy Franek jest na tyle duży, aby poznać prawdę o swoim biologicznym tacie? Mężczyźnie, o którym Maria pragnie za wszelką cenę zapomnieć.

W tym miejscu muszą pochwalić autorkę za jedną rzecz, w książce pojawia się bowiem motyw wprowadzenia do otoczenia dziecka brakującego opiekuna. Chodzi tutaj o odnowienie kontaktów z rodzicem, z którym maluch nie miał wcześniej styczności. I tutaj mówię zupełnie szczerze, jestem pod wrażeniem, bo pani Sońska opisała to wręcz fenomenalnie! Nie chcę zdradzać zbyt wiele, napiszę więc tylko, że Maria wzięła pod uwagę, że sama może sobie z tym wszystkim nie poradzić. Uznała, że zanim podejmie jakiekolwiek działania, porozmawia o zaistniałej sytuacji... z terapeutą. Nie żadną przyjaciółką, kelnerką z ulubionej kawiarni, czy koleżanką z pracy. Ze specjalistą! Co ja bym dała, żeby to konkretne słowo jeszcze częściej pojawiało się w książkach. Żeby bohaterowie faktycznie sięgali po pomoc doświadczonych osób, a nie z marszu zakładali, że ich problemy będą w stanie rozwiązań luźne pogawędki przy kawie.

Bez ciebie nie ma świąt” to historia o rodzinie, o zażyłych relacjach, jakie łączą najbliższych. O tym, jak bardzo jest nam potrzebne wsparcie drugiego człowieka, prędzej czy później zawsze wystąpią bowiem sytuacje, które będą wymagały od nas poproszenia o pomoc. W takich momentach warto jest mieć kogoś, na kogo można liczyć. Przyjaciela, rodzica, partnera...

Podsumowując: urzekła mnie ta książka. Historia jest prosta, ale bardzo życiowa. Pięknie jest w niej ukazana w szczególności relacja, jaka występuje między dzieckiem a rodzicem. Nie tylko ta między Marią a Frankiem, lecz także ta między Marią i jej własnym ojcem. Nie można zapomnieć także o więzi, jaka wywiązuje się z czasem między Frankiem i jego tatą. Ona także jest cudowna.

Choć „Bez ciebie nie ma świąt” nie jest szczególnie „świąteczną” pozycją, to uważam, że jej tytuł jest jak najbardziej adekwatny. Bez takich książek nie ma świąt. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Zakochać się w Marii, Franku i Antonim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz