sobota, 14 stycznia 2023

"Wypożyczalnia Świętych Mikołajów Agata Przybyłek | Wyd. Czwarta Strona

Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdybyście mogli wypożyczyć sobie Świętego Mikołaja? Czego byście sobie zażyczyli? Prezentów? Czyjejś obecności? Większego szczęścia w życiu? A może jeszcze czegoś innego?

Dziś pomówimy sobie o tegorocznej świątecznej powieści Agaty Przybyłek, mianowicie o „Wypożyczalni Świętych Mikołajów. Książce, o której nie wiedziałam zbyt wiele, a jednocześnie książce, która miała w moim mniemaniu tak ładną okładkę, że wręcz prosiła się o to, aby po nią sięgnąć. No więc sięgnęłam i… nie żałuję. Pani Przybyłek napisała już niejedną świąteczną książkę. Ta okazała się kolejną naprawdę przyjemną i płynną historią, z której jestem szczerze zadowolona.

Wypożyczalnia Świętych Mikołajów” to historia złożona z wielu innych, pomniejszych opowieści. Agata Przybyłek przedstawia nam bowiem kilku swoich nietuzinkowych bohaterów: Magdę, która po rozstaniu z mężem, martwi się, jak będą wyglądały święta ich synka, Kajtka. Grzegorza, który całe dnie poświęca na myśleniu o pracy i pewnej utraconej przed laty dziewczynie. Justynę, która martwi się tym, że to będą jej kolejne samotne święta. Mikołaja, który uczy się brać odpowiedzialność za błędy przeszłości i wreszcie, Amandę i Tomka, którzy mimo młodego wieku już przygotowują się do zawarcia małżeństwa. No i, rzecz jasna, do nadchodzących świąt. Świąt, które okazują się dla wszystkich niemałym zaskoczeniem.

Warto zacząć od tego, że nie jestem fanką książek, które skupiają się na wielu bohaterów. Nie lubię skakać myślami od jednego do drugiego bohatera, czekać na powrót wątku, w który naprawdę się wciągnęłam, tylko dlatego, że inna postać także powinna mieć swoje pięć minut. Mimo wszystko, muszę przyznać, że akurat przy tej historii bawiłam się naprawdę dobrze. Agata Przybyłek poprowadziła fabułę „Wypożyczalni...” na tyle płynnie, że z czasem przestałam skupiać się na jej kolejnych przeskokach. Żaden bohater mnie nie męczył, żadnego nie chciałam „pomijać wzrokiem”. Wręcz przeciwnie, każdy wątek interesował mnie do tego stopnia, że ostatecznie sama już nie wiedziałam, którego z nich jestem najbardziej ciekawa. Chociaż nie, tak właściwie to wiedziałam. Wciąż czekałam na rozwój sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku Amandy i Tomka. Autorka przedstawiła ją z dwóch perspektyw. Jej, zakochanej bez pamięci i przekonanej o równie silnym uczuciu narzeczonego, a także jego, znudzonego naiwnością ukochanej i szukającego przyjemności w ramionach innej. Nie ukrywam, że poznawanie uczuć i przyszłych planów tej dwójki, okazało się naprawdę interesującym doświadczeniem. Co najdziwniejsze, złapałam się na tym, że finalnie nie kibicowałam zdradzanej Amandzie, lecz... właśnie Tomkowi. No cóż, nie jestem z tego dumna, to chłopak popełnił najgorszy z możliwych błędów. Myślę jednak, że autorka przedstawiła tę relację w taki sposób, że nieświadomie ujawniła zarówno błędy popełnione przez chłopaka, jak i przez jego naiwną narzeczoną. Dziewczyna była miła i pomocna, ale przez to wręcz porażająco uległa. Wykreowała w swoim umyśle wyobrażenie idealnego życia i już w wieku dziewiętnastu lat była gotowa, aby zostać panną młodą i założyć rodzinę. Nie twierdzę, że to coś złego, wręcz przeciwnie, doceniam, że była na tyle dojrzała, aby podjąć taką decyzję. Problem w tym, że w ogóle nie zwracała uwagi na zachowanie swojego partnera. Tomkowi nie zależało na stabilnym związku, przerażała go wizja tak wczesnego zamążpójścia. Choć grał przed Amelią przykładnego narzeczonego, w rzeczywistości dusił się w ramach, do których w żaden sposób nie pasował. Chciał się jedynie bawić i korzystać z życia.

Tutaj podkreślę po raz kolejny: nie usprawiedliwiam tego bohatera, uważam, że postąpił w najgorszy możliwy sposób i nie zasłużył na wybaczenie. Po części jestem jednak w stanie zrozumieć jego wyrachowanie. Jakby nie patrzeć, trafiło mu się, jak ślepej kurze ziarno. Jego narzeczona była zbyt dobra i łatwowierna, aby zauważyć, że spotyka się na boku z inną kobietą. Pochodziła z dobrego domu, była przy tym zbyt dobrze wychowana, aby pozwolić, żeby to mężczyzna wykonywał jakiekolwiek obowiązki domowe. To wszystko przyczyniło się do tego, że chłopakowi żyło się bardzo wygodnie. Nie dziwię się, że nie chciał z tego rezygnować.

Inne wątki także okazały się naprawdę ciekawe, pozwolę sobie jednak nie zdradzać zbyt wiele. Język książki jest lekki i przyjemny, nie mam nic do zarzucenia stylowi, jakim została napisana. Warto także dodać, że najpewniej za rok pojawi się jej kontynuacja, bo historia niektórych bohaterów została urwana i zakończyła się w dość ważnych dla nich momentach. Pozostaje nam więc czekać na dalszy rozwój zdarzeń. Być może kolejne święta okażą się dla naszych protagonistów równie przełomowe.

Jeśli szukacie ciekawej, świątecznej historii, powinniście sięgnąć właśnie po „Wypożyczalnie Świętych Mikołajów”. Książkę mówiącą o wybaczeniu i poszukaniu tego, co utracone. Opowieść o tym, że życie nigdy nie będzie tak idealne, jakbyśmy tego chcieli. Czasami trzeba je bowiem zaakceptować takim, jakie jest. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz