środa, 25 stycznia 2023

"Late to the Party" Kelly Quindlen | Wyd. Czwarta Strona | Recenzja patronacka

Są książki, które po prostu uwielbiam. Wartościowe, emocjonalne i pełne pasji. Poruszające mnie do głębi. Są też te „specjalne” dla mnie książki. Te, przez które czuję się naga. Te, które są mi tak bliskie, że to aż straszne. Nagle okazuje się bowiem, że ten czy inny bohater przeżywa to, czego mnie też zdarzyło się doświadczyć. Że patrząc na tekst, nie widzę słów. Dostrzegam jedynie swoje własne odbicie.

Taką książką jest właśnie „Late to the party” autorstwa Kelly Quindlen.

Nigdy nie była na imprezie, nigdy nie zarwała nocy na mieście. Nawet nigdy się nie całowała. I nie tylko dlatego, że podobają jej się dziewczyny, raczej dlatego, że wraz z dwójką najlepszych przyjaciół, Maritzą i JaKorym, większość czasu spędza w piwnicy, oglądając Netflixa, zamiast angażować się w świat zewnętrzny.

I kiedy pewnego dnia Maritza i JaKory proponują wspólne wyjście na imprezę, Codi ma poważne wątpliwości. Te imprezy nie są dla takich jak oni, tylko dla fajnych i popularnych. Dla hetero.

Codi przypadkiem wpada na jedną z tych cool osób, Ricky’ego, akurat kiedy całuje się on po kryjomu z chłopakiem! Niespodziewanie między Codi a Rickym rodzi się przyjaźń. W zamian za milczenie Ricky bierze Codi pod swoje skrzydła i wciąga ją w letnie szaleństwo, pełne wieczornych spotkań i nowych doświadczeń. A wśród jego znajomych jest pewna piękna dziewczyna o imieniu Lydia…”

Zawsze najtrudniej jest mi pisać o książkach, które są mi wyjątkowo bliskie. To trochę tak, jakbym planowała pisać o samej sobie, poddawać ocenie towarzyszące mi uczucia. W końcu o wiele łatwiej jest skrytykować daną powieść, niż zdradzić, za co tak bardzo się ją pokochało.

Zacznijmy więc od początku. Być może niektórych czytelników przekona do tej książki już sam fakt, że objęłam ją patronatem medialnym. Jest dla mnie bardzo ważna, więc cieszę się, że mogłam wziąć ją po swoje skrzydła. Zrobiłam to nie tylko przez wzgląd na pojawiających się w niej bohaterów (choć są cudowni), ale dlatego, że byłam w stanie ich zrozumieć. Odczytać ukryte za ich słowami emocje, bijącą od nich niepewność. Dostrzec spojrzenia, w których majaczyły te same pytania. Czy aby na pewno okażą się wystarczający? Czy coś jest z nimi nie tak, skoro zachowują się inaczej niż większość? Czy powinni się na siłę zmienić?

Skoro już mowa o bohaterach, powiedzmy sobie o nich coś więcej. Jeśli chodzi o Codi, nie mam względem niej żadnych zastrzeżeń. Wręcz przeciwnie, pokochałam ją z całego serca. Mimo introwertycznej duszy, chciała wyjść naprzeciw swoim młodzieńczym lękom. Zaryzykować i zobaczyć, dlaczego tak bardzo różni się od swoich rówieśników. A może właśnie wcale się od nich nie różni, tylko nigdy nie miała odwagi, aby spróbować innego życia?

Pozostali bohaterowie także okazali się naprawdę ciekawi. Znalazłam wspólny język z Ricky’m i współczułam Maritzie, która za wszelką cenę pragnęła być przez kogoś pokochana. Kibicowałam JaKory’emu, który uczył się ufać drugiej osobie, a także Lydii, do której z czasem zaczęła wzdychać Codi. Wszyscy okazali się doskonałymi towarzyszami podróży. Wędrówki prowadzącej ścieżkami nastoletnich dylematów, strachu i pochopnie podejmowanych decyzji.

Nie da się ukryć, że Kelly Quindlen umiejętnie operuje słowem. Z jednej strony jej teksy są lekkie i przyjemne w odbiorze, z drugiej poruszają bardzo dojrzałą tematykę. W takcie czytania „Late to the party” czytelnik doświadczy zarówno wzlotów, jak i upadków. W jednej chwili będzie się uśmiechał, a w kolejnej zaciskał zęby. Nie jest to bowiem książka wyłącznie o przyjaźni czy nastoletniej miłości. To historia o samotności, jakiej doświadczała Codi, mimo posiadania przyjaciół. O duszącej codzienności, z której nie potrafiła zrezygnować mimo zmęczenia i poczucia, że dojrzała do zmian. O presji społeczeństwa i cudownych ludziach, którzy mimo wszystko starali się jej pokazać, że wcale nie musi być taka jak inni. O strachu przed szczerością...

Prawdę mówiąc żałuję, że nie miałam okazji sięgnąć po „Late to the Party”, gdy byłam nastolatką. Że nie wcisnęłam jej w dłoń przerażonej i boleśnie zagubionej dziewczyny, która na każdym kroku wmawiała sobie, że żyje w nieodpowiedni sposób. Która bardzo potrzebowała i wciąż potrzebuje tego typu historii, bo dzisiejszy świat wcale nie sprzyja introwertykom. Ludziom, którzy spóźniają się na imprezy, a potem i tak chcą z nich jak najszybciej uciec, bo nie radzą sobie w tłumie.

Ludzi, którzy marzą o tym, aby mieć tak dużą odwagę jak Codi.

 * * *

Na zakończenie podsyłam jeszcze link do artykułu, który miałam przyjemność pisać we współpracy z wydawnictwem Jaguar :D

https://lubimyczytac.pl/late-to-the-party-czyli-o-tym-jak-nie-przegapic-zycia


 Powyższa grafika pochodzi z materiałów wydawnictwa Jaguar


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz