piątek, 27 stycznia 2023

"Poradnik prawdziwej damy. Dobre maniery a morderstwo" Dianne Freeman | Wyd. Skarpa Warszawska

Zastanawiam się, od czego zacząć tę recenzję? Może więc zacznę ją od zadania wam pytania. Co łączy sprytną Enole Holmes, hołdującą zasadom Daphne Bridgerton i subtelną Elizabeth Bennet?

No cóż, gdyby z tych trzech dam uczynić jedną, w dodatku taką, która miałaby posiadać wszystkie ich cechy, niechybnie narodziłby się nie kto inny, tylko właśnie hrabina Frances Wynn. Główna bohaterka książki „Poradnik prawdziwej damy. Dobre maniery a morderstwo”.

Frances Wynn, hrabina o amerykańskim pochodzeniu, jako wdowa cieszy się wolnością. Wraz z córką wynajmuje dom i przygotowuje się na przyjęcie pod swój dach siostry Lily - która do Londynu ma przybyć z Nowego Jorku.

Jednak życie nie jest usłane tylko różami i wkrótce kobiecie przyjdzie przekonywać inspektora Delaney, że nie ma ona nic wspólnego ze śmiercią męża. Co nie przeszkodzi jej oczywiście informować inspektora o szokujących okolicznościach tego wydarzenia. A do tego wszystkiego, nowy, niezwykle pociągający sąsiad George Hazelton okaże się być jedną z dwóch osób, które znają całą prawdę.

Zajęta wprowadzaniem siostry na salony Frances zamartwia się, czy Reggie faktycznie został zamordowany. Aby odkryć prawdę wykorzysta nie tylko sąsiada, ale także swój spryt i talent do plotkowania. Czy morderca skrywa się w towarzystwie?”

Przyznam, że miałam względem tej historii dość spore oczekiwania. Uwielbiam książki, w których bardzo dużą rolę odgrywa arystokracja, ciekawie jest się ponadto przenieść myślami do epoki, w której ludzka mentalność była zupełnie inna od obecnej. Liczyłam, że będę się przy tej książce naprawdę dobrze bawić. Że oczarują mnie zarówno jej fabuła, klimat jak i bohaterowie. W końcu nie na co dzień czytelnicy sięgają po powieści, które zaczynają się w momencie… końca żałoby. I to żałoby głównej bohaterki.

No więc tak, moje oczekiwania były naprawdę duże. Przekonały mnie do tej książki nie tylko opis i ładna okładka, ale przede wszystkim obietnica ciekawej zagadki kryminalnej, która miała się wiązać z zagadkową śmiercią męża głównej bohaterki. No bo nie oszukujmy się: mówimy tu o książce, w której pojawiają się jednocześnie wiktoriańska Anglia, eleganckie damy i zagadkowe morderstwo. Czy istnieje cudowniejszy przepis na powieść? W końcu kto w ówczesnych czasach zwracałby uwagę na to, że dama nie może wyjść z mężczyzną na spacer bez przyzwoitki? Albo na to, że nie powinna przychodzić do samotnego mężczyzny w odwiedziny? Albo chociażby na to, że nie wypada jej wyprowadzać się z rodzinnej posiadłości, kiedy krewni oczekują, że będzie łożyć na ich utrzymanie…?

Nie będę was dłużej trzymać w niepewności i powiem wprost: moja ciekawość została zaspokojona. Nie zawiodłam się na książce Dianne Freeman. Okazała się naprawdę przyjemna w odbiorze. Nie tylko ona zresztą, bo wykreowani przez autorkę bohaterowie także przypadli mi do gustu. Frances Wynn przedstawiła mi się jako wyjątkowo dystyngowana, ale charakterna wdowa. Choć podążała za etykietą, nie zamierzała spełniać zachcianek osób z towarzystwa. Miała własne przekonania, którymi kierowała się z wręcz godnym podziwu uporem.

Poradnik prawdziwej damy” to bardzo przyjemna książka. Pojawia się w niej także dużo ciekawych wątków, z czego trzy zdają się być najważniejsze. Pierwszym z nich jest tytułowe morderstwo. Główna bohaterka otrzymuje sugestię, jakoby śmierć jej męża nie była dziełem przypadku. Dowiaduje się także, że znajduje się na liście osób, które mogłyby mieć motyw, aby się go pozbyć.

Drugi wątek dotyczy kradzieży, które mają miejsce niedługo po przeprowadzce Frances do miasta. Kobieta odkrywa, że arystokratom zaczynają ginąć cenne przedmioty. W tym wypadku podejrzanych może być naprawdę wielu. Tylko jak złapać złodzieja, skoro wśród gentlemanów i dam, nie ma zbyt wielu chętnych do współpracy z policją? Panowie uznają wszelkie oskarżenia za śmiałe żarty, dla obawiających się o reputację pań będą stanowić źródło największych zmartwień. Do kogo więc zwrócić się o pomoc w rozwiązaniu tej zagadki? Jak zmusić arystokrację do zwierzeń?

No i trzeci wątek, ten, który z pewnością skojarzy się niektórym z czytelnikom z serialem o Bridgertonach. Mowa tu mianowicie o wątku siostry Frances. Lily to młoda, wyłamująca się z wielu schematów panienka, która ma zostać wprowadzona na salony. To właśnie Frances otrzymuje zadanie, aby znaleźć dla siostry odpowiedniego kandydata na męża. Komu jednak zaufać, skoro Lily dość szybko zachłystuje się blichtrem salonów, a wszyscy kręcący się wokół niej kandydaci mogą okazać się złodziejami, lub co gorsza, mordercami? Jak być jednocześnie kochaną, wspierającą siostrą, surową przyzwoitką i konsekwentną damą?

Na koniec chciałabym podnieść jeszcze coś, mam bowiem malutką uwagę do tej książki… no dobrze, tak właściwie dwie. Po pierwsze, jest ona przedstawiana jako połączenie powieści obyczajowej i romansu. Z tym romansem bym się chyba aż tak nie zapędzała, gdyż wątek romantyczny, owszem jest, ale zostaje przedstawiony bardzo subtelnie. Nie ma żadnych gwałtownych uniesień, wręcz przeciwnie, choć bohaterce zdarza się kilkukrotnie zarumienić i szybciej oddychać, wciąż powtarza, że nie jest gotowa na kolejne małżeństwo. Nie tak dawno straciła męża, ma ponadto małą córeczkę i młodszą siostrę, którą ktoś musi wprowadzić na salony. Nie dziwi fakt, że nie w głowie jej romanse. Dziwi jednak, że w tej książce się ów romans tak mocno podnosi. Chociaż… no dobrze, nie będę ukrywać, że postać niejakiego George’a jest tak zachęcająco przedstawiana, że w sumie jestem w stanie uwierzyć, iż mężczyzna zawróci w głowie niejednej czytelniczce zdoła. Zauroczy je jeszcze szybciej, niż główną bohaterkę, która długo stara się opierać jego względom.

Moja druga uwaga tyczy się zakończenia. Jest przyjemne, ale dość… szybkie. Według mnie autorka mogłaby się pokusić o dopisanie przynajmniej dziesięciu stron, aby choć trochę rozbudować rozwiązanie swojej kryminalnej zagadki. Ewentualnie dodać epilog, który pozwoliłby czytelnikowi na bliższe przyjrzenie się towarzyszącym bohaterom emocjom.

Poza tymi dwiema drobnostkami, nie mam zbyt wielu uwag do „Poradnika prawdziwej damy”. Książka jest naprawdę przyjemna i intrygująca. Pozwala czytelnikowi poczuć klimat wiktoriańskiej Anglii, podążać za jej trendami i rygorystycznymi zasadami etykiety. Myślę, że przypadnie do gustu naprawdę wielu osobom. Ze swojej strony spokojnie mogę polecić ją zarówno fanom klasyki, jak i tym, którzy szukają w książkach nutki jakiejś ciekawej tajemnicy. Osobiście bawiłam się przy niej naprawdę przewybornie. To fantastyczna lektura na obecny, zimowo-wiosenny okres.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz