piątek, 13 grudnia 2019

"Szczęście przy kominku" Gabriela Gargaś | Wyd. Czwarta Strona |#zaczytanychświąt


Czujesz, że żyjesz, kiedy się śmiejesz, kiedy płacisz i kiedy coś tracisz Najsilniejsze uczucia, najsilniejszy ból i ogromne szczęście wypalają znamiona na twojej duszy. To był właśnie moment wielkich emocji”

Fragment książki „Szczęście przy kominku”



Poznaj pełną świątecznego ciepła opowieść, która w te Święta może przydarzyć się również tobie.
Wśród urokliwych, pokrytych śnieżnym puchem ulic kryje się wyjątkowe miejsce, gdzie rodzą się piękne opowieści – „Antykwariat z książką i kawą”. To tu, wśród opasłych tomów, przy kubku gorącej herbaty z sokiem malinowym czeka na ciebie Bunia, gotowa, by wesprzeć radą i dobrym słowem. Kiedy z nieba spadają wielkie płatki śniegu, a na choinkach migoczą światełka, w przerwie między świątecznymi przygotowaniami antykwariat odwiedzą okoliczni mieszkańcy. Przyjdą nie tylko na zakupy, ale również ze swoimi troskami i problemami. Czy ta wizyta odmieni ich życie?
Cuda naprawdę się zdarzają. Wystarczy tylko uwierzyć w magię Świąt!”

Uwielbiam antykwariaty. Choć sama, ze względu na brak czasu, zbyt często w nich nie bywam, przyklaskuję idei ich istnienia i cieszę się, że takie miejsca nadal powstają i prosperują. Fascynuje mnie możliwość znalezienia książek, o których wcześniej nie miało się pojęcia i podarowania im drugiego życia. Tym bardziej cieszę się, że o antykwariatach, a właściwie o jednym, specjalnym antykwariacie jest mowa w książce „Szczęście przy kominku”. Bunia, ważna bohaterka historii, jest właścicielką właśnie takiego małego, klimatycznego i niezwykle ciepłego domu dla książek. Miejsca, w którym już dawno zwolnił pędzący czas, a magiczna aura z biegiem lat stała się dość silna, aby zaradzić wszystkim troskom dnia codziennego. Miejsca, gdzie dla każdego zbłąkanego wędrowca znajdzie się stolik i kawałek pysznego ciasta. No i oczywiście Bunia, która z chęcią posłuży swoim klientom dobrym słowem, a czasem także i odpowiednią radą.

Książka Gabrieli Gargaś jest wyjątkowo przyjemna. Czuć przede wszystkim bijącą od niej świąteczną atmosferę. Łatwo poczuć zapach serwowanych w antykwariacie ciast, czy dostrzec ciepły blask rozwieszonych dookoła choinkowych lampek. Antykwariat Buni to ostoja, gdzie każdy może się skryć, aby choć przez chwilę nie myśleć o problemach. A tych przed świętami pojawia się jak wiadomo naprawdę dużo. W tym wypadku również. Każdego z naszych bohaterów coś dręczy. Mamy samotnego ojca, który nie radzi sobie z buntem swojej nastoletniej córki, małżeństwo nie potrafiące dogadać się w sprawie wychowywania małego dziecka, kobietę z córeczką, które muszą pogodzić się z chorobą ukochanego dziadka… Perypetie tych osób (a warto zaznaczyć, że jest ich w tej książce znacznie więcej) dają do myślenia. Każdy znajdzie coś, co będzie dla niego znajome. Starszy czytelnik z łatwością utożsami się z rodzicem, który nie radzi sobie z wychowaniem krnąbrnego dziecka lub z małżonkiem, którego los postawił w zupełnie nowej sytuacji. Młodszy odkryje z kolei w tej historii coś, co być może czegoś go nauczy.

Szczęście przy kominku” to opowieść o życiu. O codziennych, ale to wcale nie oznacza, że mniejszej wagi, problemach, które dotykają każdego z nas. Na tle cudownego antykwariatu Buni, odgrywa się ciepła, porywająca historia o zwykłych ludziach, o tym, jak radzą sobie z zagubieniem, rodzicielstwem, szacunkiem do siebie i własnego ciała, a także postępującą chorobą bliskiej osoby. „Szczęście przy kominku” opowiada o młodości i przemijaniu, o emocjonalnych rozstaniach, ale również o powrotach. Nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, ale to właśnie od nas zależy, czy zaakceptujemy zarówno nasze wady, jak i zalety. Nauczymy się żyć i doceniać każdą chwilę taką, jaka jest.

Styl pisania autorki jest przystępny, więc książkę czyta się naprawdę sprawnie i z przyjemnością. Jedyną rzeczą, a właściwie osobą, która męczyła mnie w tej opowieści, była córka jednego z bohaterów. Nie przypadła mi do gustu ze względu na swój charakter. Przez większą część książki, próbowała bowiem wmówić swoim bliskim, że ci w ogóle nie respektują jej wyborów, traktują ją jak dziecko, a także zamykają w klatce, uniemożliwiając kontakty ze znajomymi. Z tym, że ci „znajomi”, jak to dziewczyna raczyła ich określać, mieli w głębokim poważaniu jej uczucia i nie interesowało ich nic, prócz własnej popularności. Być może jestem już za stara, aby zrozumieć mentalność dzisiejszych nastolatków, ale akurat ta konkretna bohaterka przez większą część książki wywoływała u mnie naprawdę mieszane uczucia: poczynając od zniesmaczenia jej trywialnym podejściem do własnego ciała, na irytacji, spowodowanej jej ciągłym czynieniem wyrzutów tacie, kończąc. Mężczyzna nie zasłużył sobie na podobne traktowanie, więc denerwowałam się za każdym razem, gdy jego córka próbowała obrócić kota ogonem i z siebie zrobić największą ofiarę zaistniałej sytuacji. Na szczęście był to tylko jeden z wielu poruszanych w tej opowieści wątków, toteż nie wpłynął on specjalnie na moje odczucia względem całej książki. Z tego względu jestem w stanie przymknąć na niego oko.

Według mnie książka „Szczęście przy kominku” jest warta czytania. Choć ma kilka lekkich niedociągnięć, myślę, że z pewnością zachwyci każdego miłośnika antykwariatów, świąt, a także tematów związanych z życiem rodzinnym. To naprawdę piękna historia o tym, że czasami warto zwolnić tempa i zastanowić się, jakie popełniamy błędy i co właściwie możemy zrobić, aby je naprawić. Ta książka zdecydowanie ma jakiś nieodparty urok. Ze swojej strony mogę ją wam polecić.

Dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość przeczytania książki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz