„Zbliża
się Boże Narodzenie, pada śnieg i wszyscy dokądś biegną,
ogarnięci przedświąteczną gorączką. Poznajemy Agatę, Jacka,
Dorotę, Jagodę i Witka – ludzi na życiowym zakręcie,
próbujących zacząć od nowa i odmienić los, który dotąd nie był
dla nich zbyt łaskawy. Ale czy łączy ich coś jeszcze?
Mądra, wzruszająca opowieść o miłości, bolesnych rozstaniach, trudnych wyborach, nowych, nie zawsze łatwych związkach, ale i o nadziei. Bo jakoś o nią łatwiej w tej niepowtarzalnej, magicznej atmosferze świąt...”
Mądra, wzruszająca opowieść o miłości, bolesnych rozstaniach, trudnych wyborach, nowych, nie zawsze łatwych związkach, ale i o nadziei. Bo jakoś o nią łatwiej w tej niepowtarzalnej, magicznej atmosferze świąt...”
Przyznam,
że mam mieszanie odczucia po przeczytaniu „Szeptów gwiazd”. Nie
do końca pojmuję… koncepcji napisania podobnej opowieści. Sam
zamysł miał potencjał, gdyż Anna Łajkowska skupiła się przede
wszystkim na emocjach. W książce mamy do czynienia z historią
opowiedzianą z perspektywy wielu różnorodnych bohaterów. Każdy z
nich przeżywa własne wzloty i upadki, każdy podnosi się z kolan,
aby znów upaść i odkryć, że jego historia nie skończy się tak
jak w bajce – happy endem. W prawdziwym świecie nie zawsze
znajdzie się miejsce na radość, rodzinne ciepło, czy trwanie przy
osobie, której deklarowało się spędzenie z nią reszty życia.
Realia okazują się z reguły brutalne, pełne cierpienia, śmierci,
a także zdrad. „Szepty gwiazd” pokazują właśnie taką trudną,
pełną dylematów rzeczywistość. Kochający mężowie zdradzają
żony i odchodzą od dzieci, zakochane kobiety decydują się na
uwodzenie żonatych mężczyzn, a relacje rodzinne się komplikują.
Jakby tego było mało, wkrada się w to wszystko wątek tragicznego
pożegnania najbliższych osób. Nieszczęście goni nieszczęście,
pojawia się wątpliwość za wątpliwością. Na łamach powieści
dominują zakłamanie, brak zrozumienia, jak również zagubienie we
własnych decyzjach i pragnieniach. Autorka idealnie pokazuje ludzką,
destrukcyjną naturę, na przykładach poszczególnych postaci
wymienia karygodne błędy, jakie popełnia każdy z nas.
„Szepty
gwiazd” mają swoje wady i zalety. Sama książka nie wywarła na
mnie niestety takiego wrażenia, na jakie liczyłam. Choć treść
została osadzona w grudniu, a więc okresie przedświątecznym,
który powinien napawać czytelnika entuzjazmem i niecierpliwym
oczekiwaniem, nie znalazłam w niej tego, czego tak naprawdę
poszukiwałam. Akcja jest bardzo powolna, ponadto ciężko jest mi
powiedzieć, abym sympatyzowała z bohaterami. Każdemu z nich
miałabym coś do zarzucenia i to nawet nie pod względem samej
kreacji, bo ta jest zadowalająca, ale zachowania, a także sposobu,
w jaki wszyscy patrzyli na świat. Osoby, o których czytamy w tej
książce, znalazły się na życiowym zakręcie. Niestety, w
większym lub mniejszym stopniu z winy własnej lub kogoś sobie
bliskiego. Myślę, że właśnie to sprawiło, że nie byłam do
końca przekonana do bohaterów. Choć liczyli się z następstwami
swoich decyzji, nie zważali na to, że mogą nimi kogoś zranić.
Opowieść skupiała się przede wszystkim na dwóch pytaniach: „Czy
czyniąc w ten sposób, postępuję słusznie”, jak również „Czy
jestem gotów przyjąć konsekwencję własnych działań?”. I moim
zdaniem żadna z postaci, która pojawiła się na łamach tej
historii, nie była gotowa na skok do równie głębokiej wody.
Zamiast myśleć logicznie, bohaterowie dawali się ponieść,
ryzykując nie tylko szczęście innych ludzi, ale nawet i własne.
Jakkolwiek uważam to za bardzo „życiowe”, ponieważ nie każdy
z nas, podejmując konkretne wybory, zastanawia się nad ich wadami,
tak ciągły upór bohaterów w myśleniu, że to oni mają rację,
wyjątkowo mnie drażnił. Postaciom naprawdę ciężko było się
przyznać do błędu, a jeśli już to robiły, kończyło się
wyłącznie na rozważaniach: „co by było, gdyby?” Nawet w
rozdziałach, w których osobiście wypowiadały się na temat
własnej przeszłości (w formie krótkich „wywiadów”),
przyznawały, że ciężko było lub będzie im przeczytać „Szepty
gwiazd”, gdyż zostały w nich opisane ze strony, której wolałyby
w sobie nie dostrzegać.
Ciężko
jest mi określić, czy mogę polecić tę książkę wszystkim
czytelnikom. Z pewnością znajdą się osoby, które pokochają
bohaterów za ich autentyczność i za to, że tak jak każdy,
popełniają wiele błędów, niekoniecznie zdając sobie z nich
sprawę. W pogoni za przyjemnością, dreszczykiem emocji,
przełamaniem rutyny, czy najzwyklejszym pragnieniem akceptacji
ludzie wikłają się bardzo problematyczne sytuacje, z których
potem nie ma odwrotu. Książka fantastycznie pokazuje potencjalnemu
odbiorcy, z jakimi dylematami mógłby się zmagać, gdyby postępował
tak, a nie inaczej – gdyby rozsądek zastąpił przyjemnością, a
własne „ja” przedkładał nad „my”. I nie twierdzę tutaj,
że skupianie się na sobie, to coś złego. Wręcz przeciwnie, każdy
z nas zasługuje, aby sięgnąć po szczęście. Niestety, jest tak
tylko dopóty, dopóki staramy się być egoistami w odpowiednich,
można by rzec „zdrowych” ilościach. Jeśli skupianie się na
swoich potrzebach przynosi nam więcej wątpliwości i konsternacji
niż radości, to warto się zastanowić, czy na pewno postępujemy
słusznie.
„Szepty
gwiazd” Anny Łajkowskiej kryją w sobie wiele życiowych prawd.
Nic nie jest przekoloryzowane, a żadna zmiana nie następuje za
sprawą przypadku. Nie zmienia to jednak faktu, że książka została
napisana bardzo chaotycznie. Brakuje w niej spójności, która
ułatwiłaby czytelnikowi płynne przechodzenie od jednego bohatera
do drugiego. Autorka opisywała poszczególne historie nie po kolei,
przez co, gdy kończył się dany fragment, dopiero po dłuższej
chwili i dobrym wczytaniu się w tekst, wyłapuje się, do którego
wątku przeszła. Historia nie jest najgorsza, ale nie ma w gruncie
rzeczy fabuły, która zawierałaby solidne wstęp, rozwinięcie i
zakończenie. To raczej swego rodzaju wnikliwa analiza ludzkiego
podejścia do codziennych, skomplikowanych spraw. Pozostawia
człowieka z wieloma pytaniami, na które nie ma jednej poprawnej
odpowiedzi. Nie jest to typowa świąteczna opowieść, więc raczej
nie trafi w gusta osób, które sięgną po nią właśnie z myślą,
aby przeczytać lekką, przyjemną historię. „Szepty gwiazd” nie
mają na celu wprowadzenia czytelnika w grudniowy nastrój. Raczej
wywołać w nim niepokój i konsternację, zmusić do refleksji nad
słusznością podejmowanych na co dzień decyzji. Wbrew pozorom to
trudna książka, która wymaga cierpliwości i poważnego namysłu.
Wierzę jednak, że mnóstwo osób, które z reguły sięgają
właśnie po tego typu książki, znajdzie w niej coś dla siebie.
Dziękuję
wydawnictwu Dragon za możliwość zapoznania się z książką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz