„Trzeba przykładać uwagę do
najdrobniejszych szczegółów i gestów. Łapać chwilę, dopóki
nie będzie za późno. Cieszyć się szczęściem, bo jest naprawdę
ulotne.”
fragment książki „Bądź moim
światłem”
„Gdy
Magda wraca do mieszkania w pewien listopadowy wieczór, miasto
niespodziewanie pogrąża się w mroku. Dziewczyna ma wyjątkowego
pecha – nie dość, że w całej dzielnicy nie ma prądu, to
jeszcze rozładował jej się telefon. Na szczęście przechodzący
akurat z latarką mężczyzna oferuje jej pomoc. Rozmowa i wspólny
spacer sprawiają, że między dwojgiem nieznajomych rodzi się nić
porozumienia.
W domu na Magdę czeka mąż, z którym od lat kobieta dzieli los – przysięgali przecież, że to na dobre i na złe. Wydaje się jednak, że łączące ich uczucie dawno wygasło. Czy aby na pewno? Ponowne spotkanie z poznanym tamtego pechowego wieczoru mężczyzną sprawia, że Magda ma coraz więcej dylematów. Co wybierze, lojalność czy własne szczęście?”
W domu na Magdę czeka mąż, z którym od lat kobieta dzieli los – przysięgali przecież, że to na dobre i na złe. Wydaje się jednak, że łączące ich uczucie dawno wygasło. Czy aby na pewno? Ponowne spotkanie z poznanym tamtego pechowego wieczoru mężczyzną sprawia, że Magda ma coraz więcej dylematów. Co wybierze, lojalność czy własne szczęście?”
Bądź
moim światłem" to historia, która mnie urzekła. To dojrzała,
przejmująca, naprawdę życiowa, a przede wszystkim nie tak prosta,
jak mogłoby się początkowo wydawać opowieść. Książka o
trudnych decyzjach, o miłości, a także o ludziach, których los
nie oszczędzał, a jednak wciąż starają się ze wszystkich sił,
by zapomnieć o trudnej przeszłości. By choć spróbować wrócić
do normalności i sprawić, aby w ich szarej codzienności znów
pojawiło się światełko nadziei...
Przyznam,
że dostrzegam w „Bądź moim światłem” wiele interesujących
alegorii, które skłonią większą część potencjalnych
czytelników do głębszych refleksji. Za pomocą typowej,
romantycznej historii o dwóch odnajdujących się osobach i tej
trzeciej, która wszystko komplikuje, Agata Przybyłek pragnie nam
bowiem pokazać, że nie zawsze jest tak łatwo, jakbyśmy tego
chcieli. Życie nie jest usłane wyłącznie różami, a miłość
nie zawsze oznacza, że już do końca będziemy patrzeć na świat
tylko przez różowe okulary. W prawdziwym życiu często towarzyszy
nam niepewność, cierpienie i rutyna, z którą nie potrafimy
zerwać, w obawie przed skokiem w nieznane. Tak jest i w tym
przypadku. Główna bohaterka książki, Magda, jest przykładną,
wytrwałą żoną, która poświęciła swoje marzenia, by zająć
się niepełnosprawnym, wiecznie narzekającym mężem. Choć para
naprawdę się kochała, po znamiennym w skutkach wypadku mąż
kobiety, który nie mógł się oswoić z kompletnie obcą dla niego
sytuacją, całą złość zaczął przelewać na bogu ducha winną
żonę. Z biegiem czasu w ich relacji wygasło dawne ciepło, a ból
i żal zepchnęły miłość bardzo daleki plan. I właśnie na tym
etapie swojego życia, Magda poznaje Michała – eleganckiego,
sympatycznego mężczyznę, który ją rozumie i sprawia, że na nowo
w jej pogrążonym w mroku świecie pojawia się światło. Wtedy też
pojawia się problem. Magda jest przecież mężatką, w dodatku
opiekuje się niepełnosprawnym mężczyzną, z którym przysięgała
przed ołtarzem pozostać na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie.
I choć chciałaby z nim pozostać bez względu na wszystko,
spędzając coraz więcej czasu z Michałem, zaczyna sobie powoli
uświadamiać, że ona też ma przecież prawo do szczęścia, do
tego, by choć raz to o nią ktoś się zatroszczył. I tu pojawia
się dylemat moralny, który w obecnych czasach nie jest dla wielu
osób niczym niespotykanym. Wbrew pozorom opuszczenie kogoś, kogo
się kocha, nawet w sytuacji, gdy nas krzywdzi, nie jest proste.
Co
mogę powiedzieć o książce, jeśli chodzi o aspekty „techniczne”?
Uważam, że „Bądź moim światłem” zdecydowanie zasługuje na
to, aby sięgnęło poń dużo osób. Bohaterowie są dobrze
napisani, język, którym posługuje się autorka, jest
satysfakcjonujący, a sama historia faktycznie ma sens. Wątpliwości
protagonistki są zrozumiałe, nie mam też nic do zarzucenia zarówno
tym drugoplanowym, jak i trzecioplanowym postaciom. Akcja wywołuje
reakcję, nic nie dzieje się przypadkowo. Nawet sprzeczne
postępowanie Magdy można usprawiedliwić jej nieprawidłowo
funkcjonującym związkiem i chęcią zrobienia czegoś dla samej
siebie. Pod tym względem „Bądź moim światłem” ma ode mnie
naprawdę dużego plusa. To idealna książka, dla tych, którzy chcą
przeczytać jakąś świąteczną pozycję, ale nie są jeszcze
gotowi na lekturę stricte oscylującą wokół tematu wigilii,
kolęd, choinki i dwunastu aromatycznych potraw. Owszem, historia
Agaty Przybyłek kryje w sobie nutkę świątecznego klimatu, ale
powiedziałabym, że w swoich opisach zaledwie muska grudniową
atmosferę, koncentrując się mimo wszystko na ważniejszych
aspektach książki, tj.: emocjach bohaterów, ich dylematach i
przeszłości. I moim zdaniem to działa. Wszystkie elementy ze sobą
współgrają, a fabuła wybrzmiewa w taki sposób, że po lekturze
czytelnik nie odczuwa niedosytu. Jeśli o mnie chodzi, finalnie byłam
jedynie lekko zdezorientowana faktem, iż do samego końca nie miałam
pojęcia, komu kibicować i za kim stanąć ostatecznie murem.
Zdołałam wczuć się w sytuację bohaterów do tego stopnia, że z
jednej strony zaczęłam podzielać wątpliwości protagonistki, a z
drugiej współczuć postaciom, które początkowo wydawały mi się
odpychające i niewarte uwagi. Pod tym względem chylę czoła przed
autorką, ponieważ z doświadczenia wiem, że nie jest wcale łatwo
wywołać u czytelnika podobne odczucia.
Podsumowując:
Serdecznie polecam „Bądź moim światłem”. Ta opowieść jest
nie tylko dobrze napisana i poprowadzona, ale niesie również za
sobą ciekawy przekaz. Pokazuje, jak ciężko jest nam czasami
zdecydować, czy iść za głosem serca, czy może pozostać przy
tym, co dyktuje rozsądek. Zmusza do refleksji, czy zawsze któraś z
opcji musi być tą odpowiednią? W końcu bywa i tak, że wszystkie
wybory są tak samo dobre jak złe, doprowadzają nas do uśmiechu,
ale i do łez. Każda decyzja niesie za sobą konsekwencje, każda
kogoś zadowoli, ale i skrzywdzi. Nie ważne bowiem, jaka zapadnie
decyzja, jedna ze stron zawsze będzie cierpieć. I tylko od nas
zależy, jak sobie z tym poradzimy i co ostatecznie wybierzemy.
Dziękuję
wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość przeczytania książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz